Podczas wizyty grupy menedżerów firmy Volkswagen w Miejscu Pamięci Auschwitz 24 kwietnia przekazano w darze Muzeum samochód Volkswagen Pritschenwagen. Będzie on wsparciem dla prac konserwatorskich wykonywanych na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz II-Birkenau.
To cenne wsparcie działalności Muzeum możliwe było dzięki pomocy Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego i osobistemu zaangażowaniu jego wiceprzewodniczącego, Christopha Heubnera, który przekazał kluczyki do samochodu na ręce zastępcy dyrektora Muzeum Rafała Pióro, odpowiedzialnego za konserwację w Miejscu Pamięci.
– Praca Muzeum jest bardzo ważna, szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy obserwujemy narastanie antysemityzmu i prawicowego ekstremizmu. Jest to ważny sygnał dla świata. Cieszymy się, że możemy pomóc i wesprzeć Muzeum – powiedział Christoph Heubner.
– To kolejny przekazany samochód, który będzie wykorzystywany do działań związanych z zachowaniem i konserwacją Miejsca Pamięci. Poprzednie pojazdy, które otrzymaliśmy, były przeznaczone do wspierania dużych, kompleksowych projektów konserwatorskich. Ten natomiast będzie wykorzystywany do codziennych, bieżących działań, a to dzięki nim możliwe jest udostępnianie historycznego terenu każdego dnia – podkreślił dyrektor Rafał Pióro.
Podczas kolejnej wizyty grupy z Volkswagena Muzeum otrzyma jeszcze jeden samochód dostawczy, który będzie wsparciem dla prac porządkowych i utrzymania czystości na terenie byłego obozu.
Współpraca Muzeum Auschwitz oraz firmy Volkswagen trwa już od ponad trzech dekad, a ważnym jej elementem są wspólne przyjazdy grup młodzieży niemieckiej i polskiej, które pomagają m.in. przy różnych pracach mających na celu zachowanie autentyzmu poobozowych reliktów oraz poznają historię Miejsca Pamięci. Za współpracę ze strony niemieckiej od 2012 r. odpowiedzialna jest Ines Doberanzke, a w zarządzie Volkswagena projektem opiekuje się Gunnar Kilian.
Obecność kilku grup wolontariuszy VW rocznie na terenie Muzeum i ich wsparcie bieżących zadań, wykonywanych w przestrzeni poobozowej pomaga zachować pamięć o Ofiarach Auschwitz oraz zabezpieczyć to miejsce dla przyszłych pokoleń.
Międzynarodowy Komitet Oświęcimski oraz Volkswagen Group znaleźli się wśród uhonorowanych darczyńców wspierających edukację w Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau. Dzięki partnerstwu z Volkswagenem i Międzynarodowym Komitetem Oświęcimskim możliwa była organizacja wielu ważnych międzynarodowych wydarzeń edukacyjnych w Miejscu Pamięci, dokonanie remontu sal wykładowych, czy też wydanie kilku ważnych publikacji, w tym zbioru dziesięciu książek ze wspomnieniami ocalałych z Auschwitz przygotowanego na 70-lecie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Auschwitz.org
Szacunek wjeżdżali bo wcześniej nie było miejsca na parking. Obecnie takie miejsce jest na terenie byłego PKS-u. Chyba już nawet otwarte.
Z innej beczki dlaczego od paru ładnych lat na ziemi obozu koncentracyjnego wjeżdzają od ulicy Leszczyńskiej prywatne samochody.
Rober Owen uznawany jest za socjalistę, pomimo że, podobnie jak narodowi socjaliści, nie zrobił tego co Stalin.
Plakat „Loading” nie musiał się podobać. Był drobną kreseczką na tworzonym przez niektóre środowiska obrazie Polski jako kraju „faszystów”, „antysemitów” i „prawicowych nacjonalistów”. W niemieckich mediach tak określani są bynajmniej nie ludzie pokroju Pana Rybaka.
Pańska śmiała teza o prawdopodobnie „żadnej” wartości historycznej, artystycznej i materialnej tworzonych przez więźniów „landszaftów” jest bardzo inspirująca. Korzystając ze środków Fundacji zasilonej i przez „największego darczyńcę” Muzeum konserwuje każdą szczoteczkę do zębów, każdy emaliowany kubek i każdą walizkę – to wszystko co kiedyś było własnością konkretnych ludzi, ofiar niemieckiego ludobójstwa.
Aż dziw bierze, że ta podziwu godna troska o zachowanie materialnych śladów przeszłości dotyczy tylko zasobów znajdujących się już w posiadaniu Muzeum. Skąd ta obojętność w obliczu świadomości, że gdzieś tam „rodziny niemieckie” trzymają jakieś „landszafty”? Czyż są one mniej ważne od np. pędzli do golenia? Wyobraźmy sobie, że Muzeum finansuje ze środków Fundacji projekt „Szukamy dzieł sztuki stworzonych przez więźniów niemieckiego obozu Auschwitz”. Musiałaby towarzyszyć mu szeroka kampania informacyjna prowadzona także (jeśli nie głównie) w Niemczech. Już widzę te materiały rozdawane pasażerom Lufthansy i te bilbordy na ulicach Berlina. Dlaczego to się nie dzieje? Może dlatego, że wówczas, „największy darczyńca” nie chodziłby w glorii i chwale strażnika materialnych świadectw historii (osobną kwestią pozostaje jakiej) lecz znalazłby się w przykrym położeniu złodzieja, który musiałby się tłumaczyć z kradzieży i z przechowywania zagrabionych materialnych świadectw historii (i tu wiadomo byłoby jakiej).
Komentujemy, tak sądziłem, kwestie związane raczej z polityką zagraniczną i relacjami polsko-niemieckimi. Niektórzy nie stronili jednak od odniesień do naszej sytuacji wewnętrznej. Zarówno Pan Heubner, cynicznie i instrumentalnie wykorzystujący w swojej wypowiedzi pamięć ofiar, jak i przedstawiciel Fundacji im. Róży Luksemburg chwalący się udziałem w opozycyjnych protestach, działali w dobrze pojętym interesie Niemiec. Starali się podzielić sąsiadów na tych „dobrych”, sprzeciwiających się legalnym i demokratycznie wyłonionym władzom, i tych „złych” prawicowych ekstremistów i przyszłych faszystów. I to też działa. Niejeden gotów zabłysnąć w europejskim świetle niemieckiej „wyższej kultury politycznej”. Na szczęście dla Polski coraz o to trudniej. A dlaczego, pokażę na pewnym przykładzie.
W lutym 2022 roku na koncie fb MDSM-u opublikowano prośbę o wsparcie apelu „ludzi kultury, itd.” nawołujących do poprawy stosunków polsko-niemieckich. Nie trzeba dodawać, że apelujący winą za pogorszenie relacji obarczali stronę polską. Cynizm i obłuda tego apelu ujawniły się bodaj dwa dni później – Rosja dokonała agresji na Ukrainę. Rosnąca świadomość roli Niemiec w ośmieleniu Rosji do kolejnej agresji oraz kompromitacja niemieckich polityków liczących na szybkie zwycięstwo „zeków” rzuciły poważny cień na „dobre” Niemcy, a w zupełnie innym świetle pokazały „psujące relacje z sąsiadem” polskie władze.
Zmieniam pierwsze zdanie „Strzeżcie się Danaów, zwłaszcza gdy przynoszą dary.” Gdy przychodzą „podpalić dom” sprawa jest oczywista.
Panie Leszku – ale co ma piernik do wiatraka? Co ma Robert Owen do półciężarowego volkswagena? Wybaczy pan, ale nie rozumiem.
To co miałem powiedzieć – powiedziałem. Nie chce mi się tego wszystkiego jeszcze raz powtarzać. Jeśli pan tego nie pojmuje, to trudno.
Plakat w MDSM-ie – jeśli wygląda tak, jak pan opisuje, to mi się nie podoba. Nie sądzę, aby osobnicy pokroju Bąkiewicza stanowili obecnie w Polsce jakąś realną siłę polityczną, której należałoby się bać. Mimo wszystko.
Co to za teza o obrazach malowanych przez więźniów w obozie, które dziś znajdują się w niemieckich domach? O ile mogę sobie wyobrazić, to mogą być jakieś landszafty z ryczącymi jeleniami, albo portreciki narysowane przez więźniów o jakiś uzdolnieniach plastycznych, z fotografii – żon, dzieci albo kochanek SSmanów. Więc myślę sobie – a kichać je, niech rodziny niemieckie trzymają sobie nadal te landszafty schowane za szafą. Ich wartość artystyczna, materialna albo historyczna jest prawdopodobnie żadna. Uważa pan, że to jakieś Rembrandty albo Michały Anioły są?
„Niemieckie fundacje polityczne działające przy niemieckich partiach politycznych otrzymują rocznie ok. 600 mln euro (rok 2021 – 590 mln)” – a cóż to jest w porównaniu z miliardami złotych państwowych pieniędzy w dyspozycji pis? Na przykład z dwoma miliardami wydawanymi corocznie na szczucie w telewizji zwanej przez pis żartobliwie „publiczną”. Ktoś policzył, że cała roczna dotacja dla peło jest mniejsza od sum wydawanych na absurdalne ogłoszenia w „Sieciach” przez pisowskich prezesów wielkich spółek skarbu państwa. W ten sposób pis także finansuje potęgę swojej partyjnej propagandy.
Mam dość. Życzę Panu spokojnej reszty majówki i udanego grillowania. Dobranoc.
do wujcia
Nie wiem kim jest @ – dla mnie to bez znaczenia. Komentuję z dwóch powodów: bo lubię (najgorszy możliwy przypadek), bo staram się w ten sposób odpowiedzieć na propagowane przez niektóre środowiska „XI Przykazanie” – nie bądź obojętny.
Nie udało się udowodnić, że Rober Owen nie był socjalistą? Kopernik też kiedyś był „odosobniony w sowich poglądach”. Prawdy nie dowodzi się większością w drodze głosowania. Partia, której Niemcy oddali władzę i której wiernie służyli przez lata była partią narodowo-socjalistyczną. Nie było ideologii „nazistowskiej”. Była ideologia narodowo-socjalistyczna.
Niemcy nie żyją ze świadomością posiadania dziadków i pradziadków winnych ludobójstwa. Profesor Bogdan Musiał opisał swoje spotkanie z córką człowieka odpowiedzialnego za wymordowanie członków rodziny Ulmów oraz ukrywanych przez nich Żydów. Kobieta była przekonana, że goście (też pracownicy IPN) chcą uhonorować jej ojca, bo był dobrym dla Polaków i Żydów. Nie sądzi Pan chyba, że niemieccy ojcowie i dziadkowie trzymając na kolanach swoje dzieci i wnuki opowiadali im jak kilka lat wcześniej mordowali takie same dzieci, tylko polskie i żydowskie. Niemieckie sądy skazały niespełna 8 000 zbrodniarzy wojennych. Istni nadludzie. Tyle milionów ofiar, tyle zniszczeń i grabieży i niespełna 8 000 sprawców (pomijam skazanych przez aliantów i sądy w innych krajach niż Niemcy).
Państwowe Muzeum-Auschwitz Birkenau zamiast celebrować otrzymanie „darowizny” powinno żądać od Niemców np. działań na rzecz poszukiwań stworzonych przez więźniów dzieł sztuki zabranych przez członków załogi obozu. Powinno też domagać się by niemieckie Miejsca nie/Pamięci okazywały więcej szacunku dla także „polskiej prawdy” o niemieckim ludobójstwie. Powinno również reagować na każdy przejaw fałszowania historii o niemieckich zbrodniach, także tych popełnionych wobec Polski i Polaków. Nie zaszkodzi też upomnieć się o to by społeczność międzynarodowa zmusiła Niemcy do finansowania muzeów znajdujących się na terenie byłych niemieckich obozów koncentracyjnych i zagłady.
„Życzliwość Niemców”. Raczy Pan żartować. Rok 2022. MDSM organizuje kolejne już VIII Biennale Plakatu Społeczno-Politycznego. I nagroda, plakat „Loading” Pana Szymona Szymankiewicza. Czarna swastyka wyłaniająca się spod biało-czerwonego tła. Pierwsze skojarzenie – znany plakat „Zapluty karzeł reakcji”. Ta sama pogarda dla prawdy i ten sam doraźny i prymitywny przekaz polityczny. Artysta może wszystko. Jeden z jurorów twierdził, że przeważyły walory artystyczne. Ale plakat „społeczno-polityczny” to nie tylko artyzm. Skojarzenie z polskimi barwami niemieckiej swastyki, samo w sobie – mając na wadze skalę i potworność niemieckich zbrodni – można uznać za co najmniej niestosowne. Ale nie z punktu widzenia niemieckiego „darczyńcy”. Nagrodzony artysta opowiadający o odradzaniu się faszyzmu w Polsce to zapewne „miód na serce” partnera projektu, niemieckiej Fundacji im. Róży Luksemburg. A przecież to politycy legalnych partii komunistycznych działają w Parlamencie Europejskim i współrządzą np. w Hiszpanii. I to oni stanowią zagrożenie dla naszej cywilizacji, a nie rzekomo odradzający (by coś się odradzało musiało istnieć wcześniej) w Polsce faszyzm.
Niemieckie fundacje polityczne działające przy niemieckich partiach politycznych otrzymują rocznie ok. 600 mln euro (rok 2021 – 590 mln). Część tych środków przeznaczają na działalność ekspozytur w sąsiednich krajach, także w Polsce. System grantów i dofinansowania różnych projektów ma na celu tworzenie środowisk, które popierały będą w danym kraju niemiecki punkt widzenia. To działa.
„Nie ma darmowych samochodów”. „Strzeżcie się Danaów, nawet gdy przynoszą dary.”
Jak to możliwe, że rakieta przystosowana do przenoszenia głowice nuklearnych przeleciała przez 3/4 Polski i nikt jej nie zauważył. Na dodatek nikt jej nie szukał. Na szczęście nie była ona wyposażona w zapalnik czasowy. Czy my mamy jeszcze obronę przeciwlotniczą? Państwo z dykty na pewno mamy.
Który zdrajca uwalił kontrakt na zakup Caracali? Czy to prawda, że maczał w tym palce przedstawiciel Kościoła? Podobno nie był to Niemiec. Teraz lotnicy rozglądają za drzwiami od stodoły.
Ale jazda z tymi komentarzami. Panowie, nie znacie innych środków na leczenie Waszych kompleksów? Wszyscy bez wyjątku!
wujcio – oczywiście, prawdziwy pisowiec nie wchodzi z nikim w debatę. Prawdziwy pisowiec i tak swoje wie.
Co mu w tvp do głowy nakładli.
Zdrada, panie, zdrada, zewsząd zdrada!!!
Tak Asie, Niemców należy nienawidzić, na Niemców należy pluć. Przypuszczam, że pisowska wierchuszka wsadzając tyłki do swoich wielkich czarnych bmw też pluje z obrzydzeniem.
@Leszku
Nie ma co wchodzić w debatę z @. Od dawien dawna wiadomo, że POwcy chętnie robią l.a.s.k.e. niemcom. Fur Deutschland jak to mawia ich przywódca. A @ to przecież znany oświęcimski POwiec z krwi i kości.
Życzliwość niemców. Napisał niemiec.
Na koniec: „z tworzeniem mitu narodu, który rozliczył się ze swoją przeszłością.” No a czego Leszek właściwie oczekuje? Że dzisiejsze nowe pokolenia Niemców będą bezustannie bić się w piersi i codziennie rano powtarzać „moja wina, moja wielka wina?” A na widok Polaka na ulicy od razu będą otwierać portfel?
Przypuszczam, że raczej trudno jest żyć dziś Niemcom ze świadomością posiadania dziadków i pradziadków winnych ludobójstwa. I że zbyt częste nawoływanie Leszka: „wstydźcie się, wstydźcie, bez przerwy się wstydźcie” – przyniesie nieuchronnie rezultat odwrotny od oczekiwanego. Nowe pokolenia Niemców w końcu zacznie to denerwować, aż wreszcie odpowiedzą Leszkowi: „A idź ty w cholerę. Daj nam już spokój. Nie jesteśmy odpowiedzialni za grzechy naszych dość dalekich już przodków”. I w jakimś stopniu będą mieli rację.
Więc zamiast oburzenia Leszka na podarowanie muzeum nowego samochodu dostawczego i pracę młodych Niemców jako wolontariuszy, sugerowałbym Leszkowi dostrzec w tym geście coś dobrego, autentycznego. A nie element jakiegoś niemieckiego spisku.
Należy doceniać życzliwych nam Niemców. Powiem więcej – takich Niemców powinniśmy dopieszczać. Jak i krytykować Niemców patrzących na Polaków z góry. – jako na Europejczyków gorszego sortu, głupszych i biedniejszych. Tak jak niestety niektórzy Polacy patrzą na Ukraińców czy Białorusinów.
„Polecam tekst Pana Marka Bankowicza „Lewicowość i socjalizm w doktrynie narodowego socjalizmu” – przeczytałem. Facet nie wie, o czym pisze. I jest delikatnie mówiąc dość odosobniony w swoich poglądach.
Dla Leszka dużymi literami:
Komunizm zakładał po marksistowsku walkę klas, robotników przeciw fabrykantom, której rezultatem miała być światowa rewolucja i odebranie posiadaczom wszystkich „środków produkcji”, od Lizbony po Władywostok, albo i dalej.
Naziści natomiast zakładali, że beneficjentem zmian będą Niemcy, tylko i wyłącznie Niemcy (wężykiem, panie Leszku, wężykiem), a inne narody, gorsze „rasowo”, zostaną albo unicestwione, albo sprowadzone do roli dostarczyciela taniej siły roboczej.
Czy Leszek zauważa tą fundamentalną różnicę?
Widać Leszek nie zauważa.
To może jeszcze prościej, na przykładach:
Hitler owszem w czasie kampanii wyborczych gardłował przeciwko kapitalistom (fabrykantom, bankowcom). Wrzeszczał tak, aby zdobyć parę dodatkowych procentów poparcia głosujących mas. Ale po 1933 roku, kiedy zdobył już władzę, raptem przestał. Okazało się, że w międzyczasie chętnie brał pieniądze od dyrektorów wielkich firm przerażonych widmem rewolucji socjalnej, dla których stanowił gwarancje wzięcia komunistów i socjalistów za twarz, po to aby panowie prezesi mogli zachować swoje przywileje i majątki. Później na pytania dziennikarzy – „a co z tymi hasełkami socjalnymi z programu nsdap” Hitler odpowiadał, że zawsze miał na myśli Żydów i tylko Żydów, bankierów i przedsiębiorców żydowskich. Potem nikt już zresztą nie ośmielał się zadawać takich niewygodnych pytań.
Jeszcze inaczej:
Nazizm był totalitarną ideologią wyrosłą na gruncie prawicowym.
Komunizm był totalitarną ideologią wyrosłą na gruncie lewicowym.
Czy tak Leszku może być?
I pomyśleć,że mogli przecież przekazać VW jako mobilne krematorium,dla Polaków.Tacy to ..oni,, są hojni i kochają Polaków.
Dziękuję za ciekawy wykład na temat przedwojennego przemysłu motoryzacyjnego. Pozwolę sobie tylko zauważyć, że postać Pana Tańskiego ma w moim komentarzu charakter symbolu. Każdy zamordowany przez Niemców Polak, obdarzony takimi czy innymi talentami, to niepowtarzalna strata dla jego rodziny i dla Polski.
Przypomnę również, że rozmawiamy na temat „niemieckiej dobroczynności”. Podtrzymuję w pełni swoje stanowisko, że nie mamy do czynienia z żadną dobroczynnością lecz z kupowaniem za grosze opinii „darczyńcy” i tworzeniem mitu narodu, który rozliczył się ze swoją przeszłością.
Skoro już ktoś z mojego postulatu uczynił argument, to napiszę co za nim przemawia: 1) skala niemieckich zbrodni popełnionych także wobec Polski i Polaków – ta „pierwsza niemiecka wina”, 2) fakt, że Niemcy nie ukarały zbrodniarzy (a zakazem deportacji uniemożliwiły ich karanie w innych krajach) – „druga niemiecka wina”, 3) brak zadośćuczynienia za zbrodnie zwłaszcza w stosunku do Polski i Polaków (ów nieistniejący berliński pomnik, o który chyba nikt nie zapytał Pana Heubnera, jest tu wymownym symbolem) – przyszła „trzecia niemiecka wina”.
Należy podziwiać skuteczność Niemców w wydawaniu niedużych środków, dla zyskania jakże znaczących celów.
„…nie było najdoskonalszą formą zwalczania konkurencji w rozwijającym się przemyśle motoryzacyjnym?” Panie Leszku – Polacy sami sobie zafundowali żenująco niskie wskaźniki w „usamochodowieniu” społeczeństwa jeszcze przed wojną, poprzez:
– zakup licencji na produkcję wyrobów fiata, która została obwarowana tyloma dziwnymi ograniczeniami, że wykosiła praktyce całą konkurencję, raczkującą krajową i zagraniczną. Czytał Leszek coś o tym? Bo jeśli się zastanowić nad zapisami tej umowy, to, była albo – skrajna głupota sanacyjnych decydentów, albo – gigantyczna korupcja. Innych możliwości nie ma.
– na początku lat trzydziestych obserwując rozwój motoryzacji polski rząd wpadł na pomysł, że właścicieli samochodów można potraktować jak dojne krowy. Czyli przede wszystkim złupić ich podatkiem od każdych 100 kg wagi samochodu, podatkiem rejestracyjnym, itp, itd. No bo skoro kogoś stać na samochód, to znaczy, że jest bogaty. Więc jak się go łupnie podatkiem, nawet nie poczuje. W efekcie liczba kupowanych samochodów gwałtownie spadła, a przed wojną Polska według wskaźnika liczby samochodów na 1000 mieszkańców była na przedostatnim miejscu. Przed Albanią!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przeczytałem o Tańskim, wynika z tego, że jego obsesją było skonstruowanie samochodu który dałoby się rozkręcić tylko za pomocą jednego rozmiaru klucza. Pomysł taki sobie i chyba się nie przyjął, skoro do dziś nikt na świecie nie produkuje takich samochodów. Zresztą samochód pomysłu Tańskiego został zamordowany przez polski rząd wspomnianą już przeze mnie umową licencyjną na fiata 508.
Fakty są nieubłagane – ludobójstwo się Niemcom opłaciło. Pozwolę sobie na zdanie – mając na uwadze tematykę – może zbyt cyniczne: czyż zamordowanie polskiego konstruktora samochodów nie było najdoskonalszą formą zwalczania konkurencji w rozwijającym się przemyśle motoryzacyjnym?
A taki Robert Owen też uchodzi za lewicowca i socjalistę. A przecież … i tu może Pan przytoczyć swoją argumentację. Polecam tekst Pana Marka Bankowicza „Lewicowość i socjalizm w doktrynie narodowego socjalizmu”. Jeszcze raz przypominam – termin „naziści” ma dwa cele: ukryć niemieckich zbrodniarzy i zrzucić na „prawicę” (patrz instrumentalna wypowiedź Pana Heubnera) odium „nazistowskich” zbrodni.
Proszę nie mylić postulatu z argumentem. Co do Fundacji – moje określenie „najwięksi darczyńcy” odnosi się właśnie do ofiarodawców. Po pierwsze: myli Pan mój postulat nałożenia na Niemcy obowiązku utrzymywania wszystkich miejsc upamiętniających ofiary niemieckiego ludobójstwa z dobrowolnym (na dodatek przynoszącym splendor „darczyńcy”) skromnym datkiem na rzecz jedynie „konserwacji Miejsca Pamięci”, czyli, wedle utrwalanych standardów – co ponownie przypominam – „obozu Auschwitz w Polsce” lub „nazistowskiego obozu w Polsce”. Na stronie PMA-B znajdzie Pan informację o „Środkach na utrzymanie”. Fundacja Auschwitz-Birkenau – 16.3 %. Proszę też porównać te grosze z niemieckimi wydatkami na budowę gazociągów NS1 i NS2, których celem było to, co Niemcy, w ramach projektu „Mitteleuropa”, realizują od lat różnymi metodami chcąc podporządkować sobie kraje Europy Środkowej.
Nie ma „darmowych obiadów”. Są bezcenne i niepoliczalne dary serca, ale o te, mając na uwadze niemiecką politykę wobec Polski, nie posądzam naszego zachodniego sąsiada.
I koronny argument Leszka – Niemcy powinni płacić za utrzymanie byłych obozów koncentracyjnych. Krótkie poszukiwanie w sieci i już, co nam podaje niezawodna wikipedia?
„Fundacja Auschwitz-Birkenau – utworzona w 2009 roku przez Władysława Bartoszewskiego, gromadzi i operuje funduszem żelaznym, z którego dochodów jest finansowany długofalowy, globalny program konserwacji Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau”. Kto i ile wpłacił?
– Niemcy – 121,2 miliona euro
– Austria – 4 miliony
– USA – 12 milionów
– Wielka Brytania – 4 miliony
– Polska – 10 milionów
– Izrael – 1 milion (nawiasem mówiąc to po prostu wstyd panie Netanjahu)
– Francja – 5 milionów
– Rosja, Szwajcaria, Włochy – po milionie euro.
Czyli Niemcy dali ponad 3/4 wszystkich pieniędzy. Co na to pan Leszek? Może Leszek się zawstydził?
„Co należało zrobić? Pokazać parking gdzie należy zaparkować samochód i wskazać osobę, której należy przekazać kluczyki?” – no tak, Leszku, no tak.
Niektórym pisowska nacjonalistyczna propaganda całkiem rzuciła się na mózg.
Ech ….
„dokonane przez Niemców ludobójstwo zwyczajnie im się opłaciło” – wcale im się nie opłaciło. Stracili wyniku wojny 7 milionów obywateli, 1/5 terytorium (przede wszystkim na rzecz Polski) i zburzone przez naloty swoje wielkie miasta. Gdyby Hitler nie wywołał wojny zaryzykowałbym tezę, że dziś Niemcy byłyby o wiele potężniejsze, niż są.
Co tam jeszcze Leszek pisze? Że hitlerowcy to lewica? Całkiem możliwe. No to sprawdźmy. Na przykład:
– Hitler wprowadził w Niemczech kołchozy. A to przecież jest czysty komunizm, prawda?
– Hitler wysyłał masowo kułaków do obozów koncentracyjnych, czyli takich niemieckich łagrów
– Hitler znacjonalizował przemysł i handel, a niemieckich burżujów i posiadaczy również wysłał do obozów koncentracyjnych. Czynił tak dokładnie według wskazówek pewnego Żyda Karola Marksa.
– Hitler natychmiast po zdobyciu władzy zamknął kościoły w Niemczech i przerobił je na muzea hitleryzmu
– Hitler postawił na czele swojej tajnej policji Polaka Himmlera, podobnie jak Stalin Feliksa Dzierżyńskiego. Ponadto w strukturach partyjnych w Niemczech było sporo Żydów, zupełnie jak w Rosji Sowieckiej. Są co prawda tacy, którzy twierdzą, że Hitler był Żydo- i Polakożercą, ale to oczywiście nieprawda. Hitler nie był porąbanym rasistą i nie uważał, aby wyniku wojny miało powstać w Europie wielkie germańskie imperium zamieszkałe przez wysokich blondynów o niebieskich oczach.
– również głównym hasłem Hitlera było: „proletariusze wszystkich krajów łączcie się”.
Jak więc widać udowodniłem właśnie, że hitleryzm był ostro lewicowy i właściwie od komunizmu nie różnił się cale. Leszek na pewno się ucieszy.
O fajna inicjatywa, coś ktoś dał w ramach pomagania i wolontariatu.
Oby takich więcej
Dziękuję za „przypomnienie dla porządku”. Ja rozróżniam jednak dwa, pozornie podobne, zdarzenia. Pierwsze, gdy ktoś sam podpala swój dom licząc się (lub nie) ze wszystkimi tego konsekwencjami dla niego i rodziny. Drugie, gdy ktoś podpala czyjś dom ze wszystkimi konsekwencjami dla jego mieszkańców. Jakkolwiek brutalnie (raz jeszcze) to zabrzmi – dokonane przez Niemców ludobójstwo zwyczajnie im się opłaciło.
W odróżnieniu od Autora komentarzy nie wiem – futurologią się nie zajmuję – jak potoczyłyby się losy „biednej” Polski (ach ten syndrom „Irokezów”) gdyby nie padła w roku 1939 ofiarą Niemiec i Rosji. Tym wszystkim samochodom, obrabiarkom i radioodbiornikom mogę jedynie przeciwstawić np. polską szkołę matematyczną, która zresztą znacząco przyczyniła się do pokonania Niemiec.
Można też pokusić się o porównanie losów Polski i Hiszpanii. Kraje o zbliżonym potencjale przed rokiem 1939. Gdy my „grzęźliśmy w marazmie schyłkowego PRL-u” kraj ten znacząco nas wyprzedził. A nasze (i 1/3 Niemiec) wieloletnie podporządkowanie Rosji (tym razem Sowieckiej) to też konsekwencja działań „podpalacza Europy”.
Polska nie zawdzięcza komunistom „masowego kształcenia”. Skutkiem ich rządów (i wcześniejszego wymordowania przez Niemców i Rosjan elity narodu) nie był rozwój lecz marnowanie potencjału – to co miało miejsce nie działo się „dzięki”, lecz wbrew ich rządom.
Co należało zrobić? Może pokazać parking gdzie należy zaparkować samochód i wskazać osobę, której należy przekazać kluczyki? Raz jeszcze przypominam, że nie należy traktować Niemców jako „darczyńców” łaskawie przekazujących środki na (określenia nierzadko spotykane w zachodnich mediach) „obóz Auschwitz w Polsce” lub „nazistowski obóz Auschwitz w Polsce”.
Sądząc z biernej postawy młodzieży niemieckiej podczas jednego z ostatnich wykładów w MDSM-ie, albo nie jest ona zainteresowana historią niemieckiego ludobójstwa, albo nie ma na ten temat żadnej wiedzy. Może za środki przeznaczone na samochód należało sfinansować młodzieży niemieckiej kurs historii poświęcony niemieckim zbrodniom na Polsce i Polakach.
Proszę uświadomić Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, że być może posiada w swoich zbiorach „jakieś dzieła” o wątpliwej wartości. Prośbę o poszukiwanie obrazów przekazałem tam gdzie należy – pracownikom PMA-B.
Autor kojarzy zapewne taki jeden dzień w roku, w którym różni ludzie zakładają dwie różne skarpetki. Nierzadko ci sami ludzie, dzień wcześniej lub dzień później, głoszą potrzebę takich działań, które sprawią, że za kilkadziesiąt lat nie będzie już tych ludzi, z którymi podobno się solidaryzują (w istocie lansując) tym skarpetkowym widowiskiem. Na Islandii już kilka lat temu „ostatecznie rozwiązano” ten „problem”. I to jest owa liberalno-lewicowa eugenika.
Obowiązujące w Polsce prawo nie „przymusza do rodzenia dzieci okaleczonych …”.
A teraz wracając do tematu: co się właściwie stało? Oto do Oświęcimia przyjechała grupa Niemców, dali muzeum w prezencie samochód półciężarowy, a grupa młodzieży wolontariuszy będzie jakoś dla muzeum pracować. I to wywołało taką wściekłość Leszka? Więc co zdaniem Leszka należało zrobić: samochodu nie przyjąć, tych Niemców pogonić i zagrozić, żeby bez „zwrotu obrazów namalowanych przez więźniów i zabranych przez członków załogi obozu” do Oświęcimia nie wracali. Tak? O rany. Jakich obrazów? To są jakieś wybitne dzieła sztuki? O wielkiej wartości? Skąd Leszek wie gdzie są i czy w ogóle jakieś są? Bo jeśli Leszek wie, to powinien natychmiast zawiadomić p. Ogórek, która takimi sprawami się zajmuje.
„Współczesna lewicowo-liberalna eugenika nie ma nic wspólnego (pomijając aspekt czysto propagandowy) z troską o „prawo do godnej śmierci” – jak widać Leszek jest w tych kwestiach ekspertem. Jest też zwolennikiem przymusu rodzenia przez kobiety dzieci okaleczonych w wyniku chorób i wad genetycznych, które i tak umrą po kilku godzinach męczarni. Leszkowi łatwo tak mówić, ponieważ nie jest kobietą i ma chyba ze sto lat.
Leszek zdaje się zapominać, że w czasie ii wojny zginęło 7 milionów Niemców. Głównie żołnierzy na froncie, ale też cywilów w wyniku anglo-amerykańskich bombardowań, ucieczki na zachód przed Armią Czerwoną w zimie 1945r, itd. Straty w zabudowie bombardowanych niemieckich miastach były też olbrzymie. Centrum Frankfurtu nad Menem zostało starte w proch, w centrum Kolonii został tylko szkielet katedry, Hamburg został – jak mówili Anglicy „zhamburgizowany”, itp. No i 1/3 Niemiec stała się na 40 lat „pierwszym niemieckim państwem robotników i chłopów”. Tak przypominam Leszkowi dla porządku.
Leszek myśli sobie, że niski poziom dochodu narodowego Polski w 1989 to skutek zabicia przez Niemców rzesz polskich wynalazców i gdyby ci wynalazcy przeżyli wojnę, to Polska byłaby technologiczną potęgą. Czy Leszek jaja sobie z nas robi? Polska przed 1939 była rolniczym, zacofanym krajem, wielokrotnie słabszym przemysłowo od Niemiec, we wszystkich możliwych wskaźnikach: liczbie samochodów, obrabiarek, radioodbiorników, itp, itd. Poważnym problemem Polski był przed wojną analfabetyzm. Paradoksalnie to, że po 1989 mogliśmy szybko się rozwijać zawdzięczamy komunistom, którzy – choć prowadzili kretyńską politykę gospodarczą totalnego rozdawnictwa socjalu „czy się stoi, czy się leży”, to przynajmniej rozbudowali masowe kształcenie na poziomie średnim i wyższym.
Niemcy Zachodnie natomiast bardzo szybko, owszem – przy pomocy amerykańskiej, zaczęli dźwigać swój kraj z ruin, mieli też mimo wszystko nadal mnóstwo inżynierów i dobrze wykształconą siłę roboczą. W efekcie w ciągu 20 – 30 lat stali się bogaci, podczas gdy my grzęźliśmy w marazmie schyłkowego prl-u. Ot i cała tajemnica.
Ten VW to taki faszystowski ,Koń trojański,, by w przyszłości reparacji wojennych Polsce nie wypłacić. Viele dank volksdojcze.
Uwaga generalna – mój komentarz dotyczy zagrożenia jakim jest upowszechniające się kłamstwo o „nazistowskim” sprawstwie Zagłady, powiązane z odsuwaniem w niepamięć niemieckich zbrodni popełnionych także na Polakach oraz z wzmacniającą się tendencją obwiniania również Polaków o współudział w dokonanym przez Niemców ludobójstwie. Ale skoro Autor komentarza poruszył i inne watki … .
Zabrzmi to może brutalnie, ale te trzy pokolenia Niemców korzystały z przewagi jaką dało im w rywalizacji z sąsiadami ludobójstwo (i inne towarzyszące mu zbrodnie) popełnione przez ich przodków. Dotyczy to zwłaszcza Polski. Tadeusz Tański, konstruktor samochodowy, inżynier mechanik, wynalazca – zamordowany w Auschwitz. I tak można długo wymieniać. Fakt, że bezpośredni sprawcy zbrodni nie żyją, nie oznacza, że ich potomkowie nie powinni np. oddać zagrabionych dóbr kultury, dzieł sztuki. A Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau zamiast celebrować otrzymanie od „darczyńców” samochodu, powinno domagać się od Niemiec np. działań na rzecz odszukania i zwrotu obrazów namalowanych przez więźniów i zabranych przez członków załogi obozu. Warto też zażądać od niemieckich Miejsc Pamięci (raczej nie/Pamięci), znajdujących się na terenach byłych niemieckich obozów, by wykazały się większym szacunkiem dla „polskiej pamięci”.
Przykład Namibii (skuteczność wodzów tamtejszych plemion?) pokazuje, że Niemcy gotowe są zapłacić za grzechy sprzed przeszło stu lat. Ludobójstwa na tamtejszej ludności Niemcy dopuścili się na początku ubiegłego stulecia.
Nie wiem jaka jest kondycja niemieckiej armii. Wiem natomiast, że wzrasta świadomość katastrofalnych skutków niemieckiej polityki współpracy z Rosją, obliczonej na zdominowanie krajów Europy Środkowej. Chwilowa kompromitacja tejże polityki wzmacnia jedynie wykorzystywanie przez Niemcy Unii Europejskiej w dążeniu do tego samego celu.
Termin „naziści” jest podwójnie fałszywy. Po pierwsze dlatego, że służy zdjęciu z Niemców odpowiedzialności za popełnione przez nich zbrodnie. Po drugie dlatego, że pomija lewicowy charakter partii narodowo-socjalistycznej. Lewicowości NSDAP nie zmieni fakt „powsadzania do więzień niemieckich komunistów”. Wszak różne frakcje ruchu komunistycznego zwalczały się równie skutecznie. Którą z nich uznać za „jedynie uprawnioną” do niesienia czerwonego sztandaru?
Współczesna lewicowo-liberalna eugenika nie ma nic wspólnego (pomijając aspekt czysto propagandowy) z troską o „prawo do godnej śmierci”. Zwłaszcza, że w jednym aspekcie dotyczy dzieci, które nie są w stanie przeciwstawić się decyzji tych, którzy odbierają im prawo do życia. Jej uzasadnienie ma charakter ekonomiczny i utylitarny. Jak w niemieckiej III Rzeszy.
Leszku, bardzo w punkt napisane. Szkoda, że pewnemu ważnemu oświęcimianinowi z MDSM zabrakło cywilnej odwagi, aby przypomnieć to Niemcom.
Leszek jest niestety kolejną ofiarą pisowskiej tępej propagandy, przedstawiającej Polskę jako oblężoną twierdzę, otoczoną przez przemożne siły „wrogów”. To chyba jedynie cud i twarda, błyskotliwa, wirtuozerska wręcz polityka Jarosława Kaczyńskiego sprawiła, że dotąd nie zostaliśmy najechani, a gąsienice najnowszych wersji leopardów nie grzechocą na bruku polskich miast. A ponieważ zewsząd zagrażają nam „wrogowie”, oczywistą oczywistością jest, że Polacy muszą skupić się tłumnie wokół męża opatrznościowego i nieustraszonego szermierza walki o niepodległość Jarosława K., który dobrze wie, jak zwalczyć to zagrożenie. Wszyscy, którzy są odmiennego zdania, którzy głosują na partie opozycyjne, a zwłaszcza na tuski, trzaskowskie i takie inne, to „zdrajcy” idący na pasku „wiadomych sił”. No. Proste? Proste.
Tja,
Leszek zachowuje się jak wódz Apaczów, który domaga się teraz od rządu USA zwrotu lwiej części Teksasu i Nowego Meksyku oraz biliona dolarów odszkodowania za amerykańskie grzechy sprzed 140 lat.
Informuję więc uprzejmie p. Leszka, że po 80 latach przypuszczalnie nie ma już Niemców winnych zbrodni popełnionych wtedy w Polsce i gdziekolwiek. Oni już nie żyją, ich ciała już dawno rozłożyły się w na cmentarzach, a od czasu II wojny wyrosły już w Niemczech trzy nowe pokolenia. Czy Leszek to rozumie?
Czy Leszek widzi jakieś oznaki forsownych zbrojeń Niemiec i przygotowywania się Bundeswehry do zaatakowania Polski w celu odebrania nam Wrocławia, Zielonej Góry i Szczecina? Chyba nie. Raczej w Bundestagu i w mediach co rusz pojawiają się głowy, że niemieckie okręty podwodne są w połowie zepsute, niemieckie śmigłowce bojowe są niesprawne w większym nawet stopniu, a niemiecka zbrojeniówka po latach marazmu ma się nieciekawie. Więc chyba nas nie napadną, co Leszek o tym myśli?
„Czyż nie jest tym ostrzeganie przed narastaniem „prawicowego ekstremizmu”? Przecież tak krytykowana niemiecka eugenika znajduje dzisiaj zwolenników w obozie lewicowo-liberalnym. – Leszku, litości. Teraz pewnie Leszek wystąpi z tezą, że Hitler był lewicowcem i właściwie nie wiadomo po co powsadzał niemieckich komunistów i socjaldemokratów do obozów koncentracyjnych. Może przez pomyłkę?
Jeśli Leszek nie rozumie różnicy pomiędzy domaganiem się przez chorych terminalnie np, na raka prawa do godnej śmierci, a hitlerowską eugeniką zmierzającą do stworzenia ulepszonej rasy germańskiej, no to już całkiem źle jest z Leszkiem.
„Strzeżcie się Danaów, nawet gdy przynoszą dary.” Chyba najwyższy czas zaprzestać uznawania Niemców za „największych darczyńców”. Może społeczność międzynarodowa powinna nałożyć na Niemcy obowiązek materialnej troski o byłe niemieckie obozy koncentracyjne i zagłady. Mając na uwadze fakt, że Niemcy w żaden sposób nie rozliczyły się ze zbrodni popełnionych zwłaszcza na Polsce i Polakach, to powyższa propozycja byłaby jedynie skromną odpowiedzią na tzw. „drugą niemiecką winę”.
Czy ktoś z licznie zgromadzonych zapytał Pana Heubnera jak mają się losy berlińskiego pomnika Polaków zamordowanych przez Niemców w czasie II Wojny Światowej? Czy tradycyjnie już, idea ta zostanie przypomniana jako karta przetargowa w takim czy innym sporze z Polską?
Dlaczego Pan Heubner (zakładam wiarygodność cytatu) instrumentalizuje pamięć ofiar niemieckiego ludobójstwa wykorzystując ją dla propagowania swoich poglądów politycznych? Czyż nie jest tym ostrzeganie przed narastaniem „prawicowego ekstremizmu”? Przecież tak krytykowana niemiecka eugenika znajduje dzisiaj zwolenników w obozie lewicowo-liberalnym. A i zwolenników ekstremalnych postulatów spod znaku cancel culture nie sposób upatrywać na „prawicy”.
I kluczowe pytanie – jakie miejsce mamy chronić? Świadomość niemieckiego charakteru obozu funkcjonuje już chyba tylko w niektórych środowiskach w Polsce. Powszechnie głoszona potrzeba „edukacji” niewiele zmienia. Pan Arnold Schwarzenegger, zapewne rzetelnie zapoznany z historią obozu podczas swojego pobytu w PMA-B, przekonuje swoich widzów i czytelników, że przebywał na terenie „nazistowskiego” obozu. Procesowi zapominania o Niemcach jako o sprawcach, towarzyszy proces już nie tyle zapominania o Polakach jako o ofiarach niemieckich zbrodni, lecz wręcz przypisywania Polakom odpowiedzialności za Zagładę. Bo do tej ostatniej w istocie sprowadza się winę „nazistów”. W głośnym ostatnio artykule w jednej z niemieckich gazet (autorzy: niemiecka politolog i doradczyni MSW ds. wrogości wobec muzułmanów Saba-Nur Cheema oraz dyrektor Centrum edukacyjnego im. Anny Frank we Frankfurcie nad Menem Meron Mendel) upomniano się bynajmniej nie o pamięć o niemieckich zbrodniach np. wobec Polaków, lecz o …”polskich mordercach Żydów”.
Ostatnio MDSM realizował pewien projekt razem z Max Mannheimer Studienzentrum z Dachau. W materiale edukacyjnym MMS poświęconym zbrodniom „narodowych socjalistów” znajdziemy ciekawą mapę – na współczesne granice państw naniesiono miejsca związane z niemieckim ludobójstwem z okresu II WW. Nie trzeba dodawać, że wiele z nich znajduje się w granicach Polski. Autorzy tłumaczą skąd taki wybór. A jakże. Nie tłumaczą innej kwestii. W tymże materiale mowa o kolaborantach nazistów. W ich gronie obywatele okupowanych krajów (zaznaczono, że byli np. strażnikami w obozach) oraz … niemieckie firmy takie jak np. IG Farben.
Mając na uwadze tak niezwykły kierunek rozwoju „nauki o Holokauście” rodzi się pytanie o to jakie miejsce chronimy my, a jakie „darczyńcy”.