Informacje, Wideo

AUSCHWITZ. W pamięci musimy szukać źródeł dla naszej dzisiejszej odpowiedzialności

27 stycznia ponad 200 Ocalałych, świadków historii Auschwitz i Holokaustu, spotkało się przed Bramą Śmierci byłego obozu Birkenau, aby upamiętnić 75. rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady.

Towarzyszyli im i słuchali ich słów liderzy i przedstawiciele ponad 50 państw – głowy koronowane, prezydenci, premierzy, ministrowie i dyplomaci, a także przedstawiciele wielu międzynarodowych instytucji, organizacji społecznych, duchowni, pracownicy muzeów i miejsc pamięci poświęconych tej tematyce, a także – za pośrednictwem mediów – wszyscy pragnący uczcić pamięć ofiar niemieckich nazistów.

Gości powitał Prezydent RP Andrzej Duda, który objął obchody rocznicowe swoim honorowym patronatem. Do byłych więźniów zwrócił się słowami: „Strażnikiem pamięci Auschwitz jest każdy z Państwa, ocalonych z obozu, z piekła nienawiści i przemocy. Jesteście Państwo najważniejszymi uczestnikami dzisiejszej uroczystości. Bycie strażnikiem pamięci o Auschwitz nie obejmuje tylko pamięci o samej zbrodni, ale i refleksję o jej źródłach, tkwiących w ludziach, w narodach, w ideologiach i w polityce państw. To pamięć o totalitaryzmach, o ksenofobii, o antysemityzmie leżących u fundamentów XX-wiecznej katastrofy naszej cywilizacji. Strażnikami tej tragicznej pamięci w szczególny sposób są Polacy, bo to wobec okupowanej Polski dwa totalitaryzmy zaczęły realizować ludobójczy plan w tym samym czasie.”

– Naszą powinnością, naszą, całej Europy i całego świata, jest pamiętać ze względu na tych, którzy tu cierpieli, ze względu na Was, Szanowni Państwo, który przeżyliście obozową gehennę. Ale naszym obowiązkiem jest również pamiętać dla nas samych, dla naszej przyszłości – powiedział.

Najważniejsze słowa w dniu rocznicy wygłosili byli więźniowie obozu: Batszewa Dagan, Elza Baker, Marian Turski oraz Stanisław Zalewski.

Batszewa Dagan, pochodząca z Polski Żydówka urodzona się 8 września 1925 r. w Łodzi jako Izabella Rubinstein powiedziała: – Stoję tutaj i nie wiem, czy to jest prawda, czy sen, że jestem z wami 75 lat po mojej wielkiej eskapadzie cierpienia w tym miejscu. Byłam Schutzhaeftling nr 45554.

Była więźniarka wspomniała m.in. swoją pracę w obozowych magazynach, gdzie sortowano mienie pomordowanych: – Trzymałam w rękach węgierskie ubrania. Na początku płakałam, a potem musiałam się przyzwyczaić, że to ma być moja robota. Na tych wielkich górach ubrań całego świata znalazłam fotografię moich nauczycieli z Łodzi.

– Nauczanie o tym jest bardzo konieczne i jest możliwe. Chciałabym płakać, bo tylko łzami mogę oblać tę przeszłość, i kiedy widzę tylu – naszym pocieszeniem jest, że wszyscy postaracie się, żeby pamięć tego miejsca – i innych miejsc, gdzie ludzie poszli na niewinną śmierć, ze wszystkich narodów- że wy będziecie odpowiedzialni na to, żeby takie nieszczęście nie powtórzyło się w historii świata – powiedziała mieszkająca dziś w Izraelu była więźniarka.

– Chciałabym podziękować Polakom za zachowanie tego miejsca oraz za przekształcenie go w słynne na całym świecie miejsce pamięci i muzeum, jakim jest dziś – powiedziała Elza Baker.

– W Auschwitz doświadczyłam masowego ludobójstwa. Przed takimi elementami zbrodniczej infrastruktury, jak komory gazowe czy krematoria usytuowane w niewielkiej odległości od utrzymywanego pod napięciem obozowego ogrodzenia, stały długie kolejki więźniów. Słyszeliśmy rozdzierające krzyki. Nie przestrzegano zakazu opuszczania zamkniętych na klucz baraków. Widzieliśmy przepastny teren, a na nim otwarty ogień. Ja, ośmioletnia dziewczynka, słyszałam, jak dorośli rozmawiali, że musiał się im skończyć gaz, skoro palili ludzi żywcem – mówiła Elza Baker.

– Ci, którzy zostali zamordowani oraz ci, którzy przeżyli, nigdy nie mogą popaść w zapomnienie. Mam nadzieję, że to Miejsce Pamięci oraz Muzeum będą działać przez wiele kolejnych lat jako ostrzeżenie, by chore ideologie oparte na takich zgubnych naukach, jak na przykład eugenika, nigdy więcej nie doszły do władzy – podkreśliła Baker, Romka, którą do Auschwitz deportowano z Hamburga, kiedy miała 8 lat.

Marian Turski, którego do Auschwitz przywieziono z getta Litzmannstadt, zwrócił się we wstępie do pokolenia swojej córki i wnuków: – Kiedy dzisiaj spotykam się z młodymi, zdaję sobie sprawę z tego, że po 70, po 75 latach wydaje się ich troszeczkę nużyć, są troszeczkę znużeni tym tematem. Wojna, Holokaust, ludobójstwo… I ja ich rozumiem. Dlatego obiecuję Wam, młodzi, że nie będę opowiadał Wam o moich cierpieniach, nie będę opowiadał Wam o moich przeżyciach, o moich dwóch marszach śmierci, o tym, jak kończyłem wojnę ważąc 32 kg na skraju życia, wyczerpania. Nie będę opowiadał o tym, co jest najgorsze: o tragedii pożegnania, o tragedii rozstania z najbliższymi, kiedy widzisz po selekcji, przeczuwasz, co ich czeka. Nie, nie będę o tym mówił.

– Widzę, że jest z nami prezydent Austrii van der Bellen. Pamięta Pan, panie prezydencie, kiedy Pan gościł mnie i kierownictwa Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego, kiedy mówiliśmy o tamtych czasach, w pewnym momencie Pan użył takiego sformułowania: „Auschwitz ist night for himmelgefahlen”. Auschwitz nie spadło z nieba. Można powiedzieć, jak to się u nas mówi, oczywista oczywistość. Jasne, nie spadło z nieba. Może się to nawet wydawać banalne stwierdzenie, ale jest to niesłychanie głęboki bardzo ważny do zrozumienia skrót myślowy – powiedział.

– Moi drodzy, my w Europie, w większości, wywodzimy się z tradycji judeochrześcijańskiej, zarówno ludzie wierzący i niewierzący, przyjmują (za?) swój kanon 10 przykazań. Mój najbliższy przyjaciel, prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Roman Kent, nie mógł dziś przylecieć, ale on wymyślił 11. przykazanie, które jest doświadczeniem Shoah, Holokaustu, doświadczeniem tej strasznej epoki pogardy: nie bądź obojętny. To chciałbym powiedzieć rówieśnikom mojej córki, wnuków, gdziekolwiek mieszkają, w Izraelu, w Europie Zachodniej, Wschodniej. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie kłamstwa historyczne, nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnej polityki. Nie bądźcie obojętnie, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, bo demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie. Bądźcie wierni przykazaniu. 11 przykazanie: nie bądź obojętny. Bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków, jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba – podkreślił Marian Turski.

Stanisław Zalewski z Warszawy opowiedział o swoich doświadczeniach z Auschwitz: – Pamiętam wożenie żyjących nagich kobiet samochodami ciężarowymi z baraku do komory gazowej. Ich krzyki słyszę w mojej podświadomości, kiedy wracam myślami do tych wydarzeń. Pamiętam idących bez oznak niepokoju i obawy dobrze ubranych ludzi noszących opaski z gwiazdą Dawida. Bardzo dużą grupę tych ludzi prowadził tylko jeden żołnierz formacji SS. Prowadził ich w kierunku krematorium. Ale o tym wiedziałem tylko ja i kilku stojących obok mnie więźniów. Byłem „obiektem” okresowych selekcji więźniów z mojego baraku po powrocie z pracy. Po wydaniu wieczornej racji żywnościowej wyznaczonych więźniów odprowadzano do krematorium.

– Obecnie w wielu regionach świata ludzie opanowani fanatyzmem dominacji politycznej, rasowej czy religijnej, a nawet osobistej dopuszczają się zbrojnych aktów przemocy dla osiągnięcia własnych celów. Te akty przemocy pochłaniają tysiące ludzkich istnień i to nadaje im znamiona ludobójstwa. Czyżby historia zatoczyła koło? Koło napędzane przez ludzi bez poszanowania godności drugiego człowieka – powiedział.

Szanowni Uczestnicy dzisiejszej uroczystości! Jestem optymistą i wierzę w ludzi, bo w dotychczasowym moim życiu, z pominięciem pobytu w więzieniach i obozach koncentracyjnych, uzyskałem od ludzi więcej dobrego niż złego. W kwalifikowaniu ludzkich uczynków na dobre lub złe pomaga mi piękna kobieta, która ma opaskę na oczach. W lewej ręce trzyma wagę, a w prawej ręce ostry miecz. Będę ją prosił, aby nadal pozostała ze mną – zakończył swoje wystąpienie Stanisław Zalewski, Prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych

Podczas ceremonii upamiętniającej 70. rocznicę wyzwolenia Auschwitz głos zabrał także Ronald S. Lauder, który przemawiał w imieniu „Filarów Pamięci”, indywidualnych darczyńców, którzy wsparli Fundację Auschwitz-Birkenau. Wspomniał on zeznanie z procesu Adolfa Eichmanna: – Był jeden człowiek, który wyróżniał się tym, że mówił niezwykle nieemocjonalnym tonem. Opisał przybycie na rampę z żoną i małą córeczką. Wypędzono ich z bydlęcych wagonów i ustawili się w kolejce do „selekcji”, właśnie tam. Lekarz zdecydował, kto pójdzie na prawo do pracy, a kto na lewo na śmierć. Mężczyzna został w tym momencie oddzielony od żony i córki, a oni zostali odepchnięci. Na miejscu świadka powiedział: „Było tak wielu ludzi, że myślałem, że stracę ich z oczu.” Ale jego córeczka nosiła czerwony płaszczyk i widział go, aż do momentu, gdy stawał się coraz mniejszy, a potem już nie mógł go zobaczyć.

– Nie bądźcie cicho. Nie bądźcie obojętni. Dobre rzeczy, wielkie rzeczy mogą zacząć się od każdego z nas. Nie róbcie tego tylko dla narodu żydowskiego na całym świecie. Zróbcie to dla waszych dzieci. Zróbcie to dla waszych wnuków, ale także dla tej małej dziewczynki w czerwonym płaszczu. Jej prochy są tutaj, wraz z procham ponad miliona innych torturowanych dusz. Patrzą na nas i płaczą w jednym porażającym głosem – podkreślił Ronald S. Lauder.

Wszystkim zebranym za ich obecność w tym szczególnym dniu dziękował dyrektor Miejsca Pamięci Auschwitz dr Piotr M.A. Cywiński, który w swoim wystąpieniu zawarł także swoje rocznicowe przesłanie. – Świat miał przecież wyglądać inaczej. Organizacja Narodów Zjednoczonych miała być gwarantem pokoju. Zbrodnie przeciwko ludzkości miały być ścigane bez końca. Współpraca i współzależność międzynarodowa miały oddalać konflikty. Ekumenizm miał zbliżać ludzi wiary. Tymczasem dziś, z każdej niemalże strony widać odradzanie się dawnych upiorów. Nasilają się antysemityzm, rasizm, ksenofobia. W mroku odradzającego się populizmu i demagogii wzmacniają się ideologie pogardy i nienawiści A my stajemy się coraz bardziej obojętni. Zamknięci w sobie. Apatyczni. Bierni. Nie widzimy i nie chcemy widzieć. Nie mówimy i nie chcemy mówić. Większość milczała, gdy tonęli Syryjczycy, w ciszy odwróciliśmy się od Kongijczyków, nie wydusiliśmy z siebie niemalże słowa, gdy dwa lata temu mordowano Rohindża, ciszą dziś okrywamy tragiczny los Ujgurów – powiedział.

Siedemdziesiąt pięć lat po Auschwitz właśnie w pamięci musimy szukać źródeł dla naszej dzisiejszej odpowiedzialności. Tymczasem jakże często, w pamięci szukamy jedynie krótkotrwałych wzruszeń, bez konsekwencji, bez zobowiązań. Taka pamięć traci swój sens. Jak mówić „Nigdy więcej” patrząc w oczy atakowanym na ulicy Żydom, poniżanym Romom, ludziom na całym świecie: prześladowanym mniejszościom, uciekinierom, głodującym, mordowanym, zamykanym setkami tysięcy w różnych obozach. Rację miał zamordowany w Birkenau Załmen Gradowski, który na krótko przed buntem Sonderkommando napisał: „Mamy straszne przeczucie, gdyż wiemy”. My także wiemy i przeczuwamy. Czym stał się nasz świat? Gdzie i dlaczego roztrwoniliśmy nasze podstawowe, fundamentalne wartości? Gdzie jest nasza własna indywidualna odpowiedzialność? Każdego z nas! – podkreślił dyrektor Cywiński.

Podczas obchodów swoją premierę miał także film: „Przedmioty/Oni byli tacy jak my” / “Objects/They were just like us” przygotowanego na 75. rocznicę wyzwolenia Auschwitz.

Po przemówieniach rabini i duchowni różnych wyznań chrześcijańskich modlili się przed Bramą Śmierci. Kadisz, El Male Rachamim – odmówione przez byłego więźnia Auschwitz kantora Dawida Wiśnię, Oratio pro fidelibus defunctis” – w języku łacińskim odmówioną przez Jego Ekscelencję, Arcybiskupa Salvatore Pennacchio, Wieczny Odpoczynek odmówiony został przez Piotra Gregera, biskupa kościoła katolickiego, Boże Duchów i ciała wszelkiego w języku starocerkiewnosłowiańskim odmówił ksiądz Mikołaj Dziewiatowski, z polskiego autokefalicznego kościoła prawosławnego, natomiast |Wspomnienie zmarłych odmówił Jego Ekscelencja Adrian Korczago, biskup diecezji cieszyńskiej kościoła ewangelicko-augsburskiego.

Na zakończenie obchodów delegacje byłych więźniów, przedstawiciele delegacji państwowych, „Filary Pamięci” i opiekunowie Miejsca Pamięci złożyli znicze na pomniku w Birkenau upamiętniającym wszystkie ofiary obozu.

Jeszcze przed oficjalnymi obchodami, rankiem 27 stycznia 2020 r., grupa byłych więźniów Auschwitz razem z Prezydentem RP oraz dyrektorem Muzeum złożyli wieńce przy Ścianie Śmierci w byłym obozie Auschwitz I.

Do momentu wyzwolenia terenów obozowych przez żołnierzy Armii Czerwonej, niemieccy naziści zamordowali w Auschwitz ok. 1,1 mln osób, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, radzieckich jeńców wojennych oraz ludzi innych narodowości. Dziś dla świata Auschwitz jest symbolem Zagłady i okrucieństw II wojny światowej. W 2005 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych uchwaliła dzień 27 stycznia Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

TREŚĆ WYSTĄPIENIA DYREKTORA MUZEUM AUSCHWITZ DR. PIOTRA M. A. CYWIŃSKIEGO

Od wyzwolenia Konzentrationslager Auschwitz minęło siedemdziesiąt pięć lat.
Dziś jest wśród nas ponad 200 osób, które przeszły przez to piekło,
tak trudno dla nas wyobrażalne piekło.
Dziękuję Wam, drodzy.
To, co mówiliście jeszcze w obozie i poprzez te 75 lat,
to „Nigdy więcej”.
Nie dla siebie, ale dla nas i dla naszych dzieci, wnuków.
Na waszym doświadczeniu budowaliśmy powojenny świat.
Jesteśmy wam zatem coś winni. My wszyscy.

Świat miał przecież wyglądać inaczej.
Organizacja Narodów Zjednoczonych miała być gwarantem pokoju.
Zbrodnie przeciwko ludzkości miały być ścigane bez końca.
Współpraca i współzależność międzynarodowa miały oddalać konflikty.
Ekumenizm miał zbliżać ludzi wiary.

Tymczasem dziś, z każdej niemalże strony widać odradzanie się dawnych upiorów.
Nasilają się antysemityzm, rasizm, ksenofobia.
W mroku odradzającego się populizmu i demagogii
wzmacniają się ideologie pogardy i nienawiści.

A my stajemy się coraz bardziej obojętni.
Zamknięci w sobie. Apatyczni. Bierni.

Nie widzimy i nie chcemy widzieć.
Nie mówimy i nie chcemy mówić.
Większość milczała, gdy tonęli Syryjczycy,
w ciszy odwróciliśmy się od Kongijczyków,
nie wydusiliśmy z siebie niemalże słowa, gdy dwa lata temu mordowano Rohindża,
ciszą dziś okrywamy tragiczny los Ujgurów.

Cisza po Holokauście nie jest ludzka
i nigdy już ludzką nie będzie.
Po Holokauście nasze dzisiejsze milczenie jest naszą dotkliwą klęską,
naszym własnym odczłowieczeniem.
Tak, właśnie: samo-odczłowieczeniem.

Sprawiedliwi wśród Narodów Świata nie dawali lajków,
nie pisali protest-songów, nie podpisywali petycji on-line.
Oni dokonywali nieskończonego dobra w dramatycznych warunkach,
ratując konkretnego człowieka.
Ale tylko dlatego zachowali twarz i godność.
Jakże my, z całą naszą kulturą pamięci, wypadamy na ich tle dzisiaj?

Gorsza od zapomnienia jest taka pamięć,
która nie rozbudza w nas moralnego niepokoju.
Ginie wówczas owo „Nigdy więcej”.

Siedemdziesiąt pięć lat po Auschwitz
właśnie w pamięci musimy szukać źródeł
dla naszej dzisiejszej odpowiedzialności.
Tymczasem jakże często, w pamięci szukamy jedynie
krótkotrwałych wzruszeń,
bez konsekwencji,
bez zobowiązań.
Taka pamięć traci swój sens.

Jak mówić „Nigdy więcej”
patrząc w oczy atakowanym na ulicy Żydom,
poniżanym Romom,
ludziom na całym świecie:
prześladowanym mniejszościom,
uciekinierom,
głodującym,
mordowanym,
zamykanym setkami tysięcy w różnych obozach?

Rację miał zamordowany w Birkenau Załmen Gradowski, który
na krótko przed buntem Sonderkommando napisał:
„Mamy straszne przeczucie, gdyż wiemy”.

My także wiemy i przeczuwamy.
Czym stał się nasz świat?
Gdzie i dlaczego roztrwoniliśmy nasze podstawowe, fundamentalne wartości?
Gdzie jest nasza własna indywidualna odpowiedzialność?
Każdego z nas!

Kiedyż więc Auschwitz stanie się rzeczywistością przezwyciężoną i wyzwoloną?
W samej istocie krzyku „Nigdy więcej”
wyzwolenie Auschwitz dzieje się także dziś!
Tu i teraz, codziennie.

Źródło: www.auschwitz.org / Foto: Paweł Sawicki

Poprzedni artykułNastępny artykuł

18 komentarzy

  1. Jak to możliwe, że młody człowiek tuż po doświadczeniu obozu koncentracyjnego wstępuje do stalinowskiej PPR, potem do PZPR, staje się komunistycznym propagandystą? Nie pyta o Katyń, nie myśli o równie strasznych jak kacety syberyjskich łagrach, gdzie zesłano jego rówieśników (i nie przekonujcie mnie, że nic nie wiedział)? Dlaczego pogarda nazistów dla podludzi nie odstręczyła go od takiej samej pogardy bolszewików?

    Tadeusz Borowski tego napięcia między nienawiścią wobec jednego a ślepą lojalnością wobec drugiego totalitaryzmu nie wytrzymał. Zabił się.

    Nie oczekuję takiej postawy od nikogo. Ale jak to możliwe, że więzień Auschwitz w totalitarnej Polsce stalinowskiej, gomułkowskiej, gierkowskiej robił błyskotliwą medialną karierę. Utrwalał podstawy ustroju, wspierał stan wojenny.

    A kiedy komuna upadła, sprytnie się podczepił pod nową modę – przypomniał sobie swoje żydowskie korzenie. I dziś, z wysokości oświęcimskiego autorytetu (rzecz jasna, nie wspominając o swoim udziale w budowaniu komunizmu), poucza, na czym polega demokracja.

  2. Doświadczenia i wybory Żydów w powojennej Polsce nie były jednorodne.
    Warto o tym pamiętać, że spośród trzystu tysięcy polskich Żydów, którzy ocaleli i w 1945 roku mieszkali w Polsce, jeżeli spośród tych ludzi dwieście kilkadziesiąt tysięcy wyjechało ze stalinowskiej Polski w pierwszych trzech latach po wojnie, to znaczy, że ogromna większośc Żydów od początku w Polsce nie chciała budowac komunizmu.

  3. Jak to miło i sympatycznie oceniać ludzi i osądzać bliźnich z pozycji wyższości moralnej, którą niewątpliwie Memoria posiada. Jak bowiem powszechnie wiadomo Memoria walczyła w wojnie z bolszewikami, potem we Wrześniu, potem w Powstaniu, następnie została Memorią wyklętą, aż wreszcie siedziała w stalinowskim więzieniu. Następnie podpisywała porozumienia sierpniowe (na zdjęciach widać, jak z odrazą odsuwa się od Wałęsy), po czym została internowana w stanie wojennym. Tak, to daje naszej wspaniałej Memorii prawo do recenzowania cudzych życiorysów i wydawania bezkompromisowych wyroków, kto dzielnym był, a kto dawał się ponieść wiatrom historii. Daje. Pod warunkiem jednak, że Memoria rzeczywiście wszystko to zrobiła. Ponieważ jeśli tylko chowając się w kącie kościoła śpiewała szeptem „Boże coś Polskę”, a przy „racz nam wrócić” już całkiem na wszelki wypadek milkła i stawała do walki z reżimem udając się na opozycję wewnętrzną, to niekoniecznie.
    Droga Memorio – od 1945 do 1989 w Polsce żyło jakieś 40 milionów Polaków, którzy nie spełniali wysokich jejmości Memorykjnej kryteriów przyzwoitości. Starali się tylko jakoś żyć, trochę się dorobić, wychować i wykształcić porządnie dzieci, nie cierpiąc w duchu narzuconego systemu. Idiotyzmem byłoby oczekiwać od nich, aby rzucali się z parasolką na krasnoarmiejców albo na ub. Nie osądzam ich, choć mógłbym, bo urodziłem się na tyle późno, aby nie być w komunę umoczonym.
    Więc – ponieważ nie słyszałem aby którykolwiek z oświęcimian posługujących się pseudonimem Memoria był w 1981 internowany, daruj sobie te nauki anonimowo wygłaszane, ponieważ wcale nie wiadomo, czy nie byłeś w zsmp, pzpr, ormo, czy innych podobnych bratnich organizacjach. A tacy dziś najczęściej siedzą w pierwszych ławkach w kościele i przepychają się do komunii.
    Jak łatwo sprawdzić Turski w chwili wybuchu wojny miał 15 lat (wikipedia), potem przeszedł getto w Łodzi, potem Auschwitz i inne obozy. W 1945 wrócił do Warszawy i co – miał jako żyd zapisać się do wyklętych? Żartujesz sobie? Potem został zaangażowanym dziennikarzem. Nie jest to coś czym dzisiaj mógłby się chwalić. Ale czy znasz kogoś komu zrobiłby jakieś świństwo? Jakieś poważniejsze draństwo? Jeśli tak, to co innego. Ale jeśli nie – to oszczędź nam Memorio swojego mądrzenia, bo być może wcale nie zachowałaś się wiele lepiej.

  4. Problem raczej jest z polską prawicą. Podstawowy. Reszta świata ma ją w d…
    A nam przynosi tylko obciach.

  5. Pan Marian Turski z pewnością Pokojową Nagrodę Nobla otrzyma, bowiem zadbają o to wpływowe środowiska międzynarodowe i ich liczni polscy poplecznicy.
    Szkoda, że takiej nagrody nie otrzymał prof. Władysław Bartoszewski, który wiele ucieripał nie tylko w KL Auschwitz, ale również po wojnie z rąk komunistów w okresie stalinowskim.
    Problem z panem Marianem Turskim jest jednak taki, że w przeciwieństwie do prof. Władysława Bartoszewskiego był on przez szereg lat funkcjonariuszem komunistycznego systemu politycznego, którego szczytową konsekwencją funkcjonowania były gułagi.
    Nie znana jest jakakolwiek okoliczność, żeby pan Turski apelował o to, by “nie być obojętnym”,wobec ludobójczego systemu, jakim był komunizm, który stworzył gułagi. One również „nie spadły z nieba”.

  6. StefanB koniecznie musi się podpisać pod petycją w sprawie nagrody Nobla dla pana Mariana Turskiego. Jako pierwsi apel już podpisali: noblistka Olga Tokarczuk, reżyserka Agnieszka Holland, rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, pisarz Jerzy Pilch i były minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld.
    Podpisali się pod nim także członek zarządu tygodnika „Polityka” prof. Wiesław Władyka, prof. Adam Daniel Rotfeld, były szef Muzeum Polin prof. Dariusz Stola i szef Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny Piotr Wiślicki.
    Inicjatywę poparli ludzie kultury: pisarze Józef Hen, Remigiusz Grzela i Mariusz Czubaj, reżyserki Małgorzata Burzyńska-Keller, Krystyna Zachwatowicz-Wajda, Maja Komorowska, Magdalena Łazarkiewicz, Roman Gutek z Gutek Film, aktorzy Stanisław Tym i Marek Kondrat czy międzynarodowy reżyser teatralny Paul Bargetto.

    Podpis złożyły osoby działające na rzecz pamięci historycznej, walki z antysemityzmem i dialogu, jak przewodniczący American Friends of the Shalom Foundation Zygmunt A. Rolat, przewodnicząca Rady Programowej Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita Paula Sawicka czy szef stowarzyszenia Nigdy Więcej dr Rafał Pankowski.

    Są też na liście ważne osobistości życia publicznego: Władysław Teofil Bartoszewski, ambasador Luksemburga w Warszawie Conrad A. Bruch, attaché kulturalna ambasady Litwy w Polsce Rasa Rimickaite, senator Marek Borowski, Danuta Kuroń, szef Instytutu Spraw Publicznych Jacek Kucharczyk, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Mirosław Wyrzykowski.

    Apel poparli też ludzie mediów: naczelny „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski, Bożena Walter, Grzegorz Gauden, Konstanty Gebert, Adam Wajrak, Ewa Szprynger, Piotr Moszyński, Jan Ordyński, Ryszard Bańkowicz czy przewodniczący Rady Etyki Mediów Sławomir Popowski.

    Historycy i ludzie nauki: prof. Paweł Śpiewak, dr hab. Marcin Zaremba, prof. dr hab. Marcin Kula, prof. Andrzej Friszke, dr hab. Bartłomiej Dobroczyński, Alexandra Richie, prof. Piotr Banaszuk, Jerzy Besala, prof. dr hab. Shoshana Ronen, prof. Alicja Józkowicz, doc. dr hab. Katia Michajłowa, Stanisław Obirek, prof. Tomasz Nałęcz, prof. Daria Lipińska-Nałęcz, prof. Andrzej Paczkowski, prof. Jan Madey, prof. Zbigniew Mikołejko, dr med. Leon Weintraub (były więzień łódzkiego getta i obozów koncentracyjnych).

  7. a co robił memoria w 1956-tym, ssał cycek? zatem co mu daje prawo do oceny człowieka żyjącego w tamtych nieludzkich okolicznościach???
    Z kąd się memoria wziął? Czy spadł z księżyca?
    Niech memoria dalej wypisuje te swoje bzdury ku uciesze najbardziej tym zainteresowanych.
    Czy memoria zna termin „pożyteczny idiota” ?
    Niech memoria dobrze się sobie przyjrzy w lustrze.
    I w reszcie,co memoria powie o naszych rodzicach,żyjących w tamtej słusznie minionej epoce???
    A tak na poważnie, uważam że ludzie tak doświadczeni historią jak więzniowie o.koncentracyjnych,łagrów powinni być chronieni przed dzisiejszym światem i całym tym syfem jaki można znależć tylko w internecie czy pokręconych łbach polityków.

  8. Nie chciałbym obrazić pana Mariana Turskiego, ale ze smutkiem muszę przypomnięć, że w dużej mierze do 1956 roku rządy terroru sprawowali w PRL jego pobratymcy. Wówczas pan Marian Turski milczał i był obojętny, jak ginął Rotmistrz Pilecki i setki innych Polaków, zamordowanych przez UB. Panie Marianie, gdzie pan wtedy był i dlaczego totalitarny ustrój komunistyczny wspierał pan wówczas swoimi tekstami. Komuna nie spadła z nieba, podobnie jak Auschwitz.
    Pana błyskotliwe i bardzo chwytliwe medialnie wystąpienie w Oświęcimiu 27 stycznia 2020 r. jest półprawdą i zupełnie pominął pan w nim martyrologię Polaków w obozie, której doznał m.in. pana serdeczny przyjaciel prof. Władysław Bartoszewski. Dzisiaj pan już o Nim zapomniał.

  9. Marian Turski z getta łódzkiego został deportowany pod koniec sierpnia 1944 roku do KL Auschwitz, gdzie 7 września otrzymał numer B-9480.
    We tym samym miesiącu powstał w Czechowicach podobóz KL Auschwitz pod nazwą Arbeitslager Tschechowitz-Vacuum.
    Przeniesiono do niego z KL Auschwitz II-Birkenau około 300 łódzkich Żydów. Jednym z nich był Mosze Turbowicz, który po wojnie zmienił sobie nazwisko na Marian Turski.
    W styczniu 1945 roku Marian Turski przeżył z podobozu w Czechowicach marsz śmierci do Buchenwaldu, a następnie do Theresienstadt (Terezin) na terenie Czech. Tam doczekał wyzwolenia przez żołnierzy sowieckich 8 maja 1945 roku.

  10. Historia (pamięć) uczy, że nigdy nikogo niczego nie nauczyła … .

    Patrząc w przeszłość honorujemy Panią Stanisławę Leszczyńską, a doktora Józefa Mengele postrzegamy jako uosobienie zła.

    A teraźniejszość? Pani Mary Wagner od lat prowadzi działalność, za którą spędziła sporo czasu w kanadyjskich więzieniach. Komu bliżej do Pani Stanisławy – prolajferce, czy jej rządowi (kanadyjskiemu prawu) – a komu do doktora Mengele?

    Pamiętamy głośną sprawę krzyża z pomnika Św. Jan Pawła II. A prawa zakazujące noszenia w pracy symboli religijnych ? Czyż to nie ustawodawstwo niepokojąco bliskie temu z niemieckiej III Rzeszy? A zmuszanie dzieci do udziału w zajęciach narzucanych przez „politycznie poprawne” władze nie przywołuje w pamięci postaci Pawlika Morozowa i sowieckich pionierów?

    A współczesna cenzura? Przepraszam, „mowa nienawiści”! Kiedyś zakazana była krytyka komunizmu, dzisiaj to gender jest pod specjalną ochroną. W latach 40-tych minionego stulecia „poprawnie politycznie” studenci pisali listy krytykujące „niemarksistowskich” procesorów. Czy coś się zmieniło? Wszak Pani Profesor Ewa Budzyńska znalazła się w takiej samej sytuacji, jak wówczas Profesor Tatarkiewicz.

    Auschwitz, postrzegany jako system pogardy dla drugiego, jego życia i wolności, ma się dobrze.

    W ostatnich latach szala zdaje się przechylać na stronę dobra ( nie wszędzie i nie na wszystkich polach). I dzieje się tak nie dzięki walce z „fobiami i izmami” ( rzecz jasna odpowiednio wyselekcjonowanymi).

    Po prostu, Prawda zwycięża, a Polityka przegrywa.

  11. Szanowni Państwo , poniższe posty jasno pokazują gdzie, w jakim punkcie obecnie się znajdujemy. Mosze Turbowicz vel Turski powiedział prawdę…

  12. Marian Turski, urodzony w 1926 roku w Druskiennikach na Litwie, w obozie przebywał od późnego lata 1944 roku pod swoim właściwym nazwiskiem Mosze Turbowicz.

    Po wojnie przez lata wspierał totalitaryzm komunistyczny w PRL, będąc członkiem PZPR. Był uczniem stalinowsko-bierutowskiej kuźni kadr partyjnych, Centralnej Szkoły Partyjnej ZSRR, o czym dzisiaj stara się nie pamiętać.

    Zamieszkał w Warszawie i od 1945 roku działał w młodzieżowej organizacji Polskiej Partii Robotniczej. Następnie pracował w Wydziale Prasy PZPR. Zatrudniony był również w tygodniku „Polityka” jako kierownik działu historycznego. Dzisiaj poucza nas o rzekomym zagrożeniu demokracji w Polsce.

  13. Niestety,co by nie mówić ,pełna zgoda. Polski rząd ,Prezydent dali sprowadzić do roli bezradnych obserwatorów. Na własne życzenie.
    Przemówienie p.Turskiego nie miało z tym nic wspólnego. Było mądre,zwięzłe i dobitne.I na pewno nie miało na celu stawiać jednych przed drugimi.
    Jest takie powiedzenie. Najpierw kroczy pycha, ale zaraz za nią głupota…

  14. Pochłaniają mnie lokalne problemy i o tym głównie chcę pisać, ale poruszyła mnie sprawa obchodów rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz, a zwłaszcza wystąpienia Mariana Turskiego. Przeczytałem kilka komentarzy znajomych, którzy byli tym wystąpieniem zachwyceni. Wysłuchałem więc tego wystąpienia uważnie.

    Rzeczywiście było ono poruszające, a do tego efektowne intelektualnie. Nazwisko pana Turskiego coś mi mówiło, ale za mało, żeby zrozumieć dlaczego właśnie jego dopuszczono do głosu na takiej wielkiej uroczystości. Zapoznałem się jako tako z życiorysem Turskiego. Zrozumiałem dlaczego to on przemawiał, ale jednocześnie nasunęło mi się kilka wątpliwości co do kontekstu tego przemówienia.

    Jak widzę rozpoczął się spór na ile przemówienie Turskiego odnosiło się do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce. Zwolennicy poglądu, że w Polsce rodzi się albo już w pełni istnieje faszyzm, są zapewne tym wystąpieniem w pełni usatysfakcjonowani. Świadczą o tym liczne komentarze typu „mina Dudy bezcenna”. Chodzi oczywiście o prezydenta Andrzeja Dudę. Ci, którzy woleliby nadać wystąpieniu Turskiego wymiar ponadczasowy, będą taką interpretację uważać za spłycenie i zawężenie problemu.

    Ten uniwersalny albo nawet eschatologiczny wymiar wystąpienia Mariana Turskiego, a i całej uroczystości, to Auschwitz jako symbol zagłady Żydów i w zasadzie wyłącznie Żydów. Momentami wspomina się o Cyganach, a coraz częściej o homoseksualistach. W tym przekazie – co było widać w czasie wspomnianej uroczystości – Polacy jako ofiary obozu w Auschwitz schodzą na plan dalszy, stają się ofiarami „mniej wartościowymi”, a może nawet w ogóle nie wartymi pamięci.

    Rolą Polaków jest coraz częściej bycie przede wszystkim katami. Gdyby wziąć pod uwagę opinię pewnego prominentnego rosyjskiego Żyda, zaprezentowaną w państwowej rosyjskiej telewizji, że mord w Katyniu był słusznym rozwiązaniem, to być może blisko jesteśmy poglądu, że Polakom zamordowanym w Auschwitz, to się po prostu należało.

    Jak zahaczyłem o Rosję, to w kontekście wystąpienia Turskiego warto wspomnieć o sowieckich obozach koncentracyjnych znanych jako gułagi. Co prawda nie były one miejscem mordów na przemysłową skalę jak Auschwitz, ale męczeńską śmierć poniosło w nich na pewno setki tysięcy osób. W tym kontekście zaś problem z Marianem Turskim jest taki, że on był przez szereg lat funkcjonariuszem systemu politycznego, którego szczytową konsekwencją funkcjonowania były gułagi. Nie jest mi znana jakakolwiek okoliczność, żeby pan Turski apelował o to, by „nie być obojętnym” wobec tego, długimi okresami, ludobójczego systemu. Zastrzegam, że nie znam szczegółowo życiorysu pana Turskiego, więc mogę się mylić. Chyba jednak się nie mylę.

    Niestety, dostrzegłem w tych obchodach więcej takich fałszywych nut. Paradoksalnie najuczciwiej zachowują się Niemcy, którzy przyznają, że to oni byli sprawcami Auschwitz i tego, co w Auschwitz. Inni główni zainteresowani, czyli Żydzi i Rosjanie, rozgrywają sprawę wybitnie politycznie, kosztem przede wszystkim Polski i Polaków. Polski rząd i prezydent dali się sprowadzić do roli bezradnych obserwatorów (w tej sytuacji mina Dudy rzeczywiście bezcenna). I to jest ten właściwy kontekst wystąpienia Mariana Turskiego. Z polskiego punktu widzenia to wszystko jest bardzo smutne.

    Andrzej Szlęzak
    28.01.2020Pochłaniają mnie lokalne problemy i o tym głównie chcę pisać, ale poruszyła mnie sprawa obchodów rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz, a zwłaszcza wystąpienia Mariana Turskiego. Przeczytałem kilka komentarzy znajomych, którzy byli tym wystąpieniem zachwyceni. Wysłuchałem więc tego wystąpienia uważnie.

    Rzeczywiście było ono poruszające, a do tego efektowne intelektualnie. Nazwisko pana Turskiego coś mi mówiło, ale za mało, żeby zrozumieć dlaczego właśnie jego dopuszczono do głosu na takiej wielkiej uroczystości. Zapoznałem się jako tako z życiorysem Turskiego. Zrozumiałem dlaczego to on przemawiał, ale jednocześnie nasunęło mi się kilka wątpliwości co do kontekstu tego przemówienia.

    Jak widzę rozpoczął się spór na ile przemówienie Turskiego odnosiło się do aktualnej sytuacji politycznej w Polsce. Zwolennicy poglądu, że w Polsce rodzi się albo już w pełni istnieje faszyzm, są zapewne tym wystąpieniem w pełni usatysfakcjonowani. Świadczą o tym liczne komentarze typu „mina Dudy bezcenna”. Chodzi oczywiście o prezydenta Andrzeja Dudę. Ci, którzy woleliby nadać wystąpieniu Turskiego wymiar ponadczasowy, będą taką interpretację uważać za spłycenie i zawężenie problemu.

    Ten uniwersalny albo nawet eschatologiczny wymiar wystąpienia Mariana Turskiego, a i całej uroczystości, to Auschwitz jako symbol zagłady Żydów i w zasadzie wyłącznie Żydów. Momentami wspomina się o Cyganach, a coraz częściej o homoseksualistach. W tym przekazie – co było widać w czasie wspomnianej uroczystości – Polacy jako ofiary obozu w Auschwitz schodzą na plan dalszy, stają się ofiarami „mniej wartościowymi”, a może nawet w ogóle nie wartymi pamięci.

    Rolą Polaków jest coraz częściej bycie przede wszystkim katami. Gdyby wziąć pod uwagę opinię pewnego prominentnego rosyjskiego Żyda, zaprezentowaną w państwowej rosyjskiej telewizji, że mord w Katyniu był słusznym rozwiązaniem, to być może blisko jesteśmy poglądu, że Polakom zamordowanym w Auschwitz, to się po prostu należało.

    Jak zahaczyłem o Rosję, to w kontekście wystąpienia Turskiego warto wspomnieć o sowieckich obozach koncentracyjnych znanych jako gułagi. Co prawda nie były one miejscem mordów na przemysłową skalę jak Auschwitz, ale męczeńską śmierć poniosło w nich na pewno setki tysięcy osób. W tym kontekście zaś problem z Marianem Turskim jest taki, że on był przez szereg lat funkcjonariuszem systemu politycznego, którego szczytową konsekwencją funkcjonowania były gułagi. Nie jest mi znana jakakolwiek okoliczność, żeby pan Turski apelował o to, by „nie być obojętnym” wobec tego, długimi okresami, ludobójczego systemu. Zastrzegam, że nie znam szczegółowo życiorysu pana Turskiego, więc mogę się mylić. Chyba jednak się nie mylę.

    Niestety, dostrzegłem w tych obchodach więcej takich fałszywych nut. Paradoksalnie najuczciwiej zachowują się Niemcy, którzy przyznają, że to oni byli sprawcami Auschwitz i tego, co w Auschwitz. Inni główni zainteresowani, czyli Żydzi i Rosjanie, rozgrywają sprawę wybitnie politycznie, kosztem przede wszystkim Polski i Polaków. Polski rząd i prezydent dali się sprowadzić do roli bezradnych obserwatorów (w tej sytuacji mina Dudy rzeczywiście bezcenna). I to jest ten właściwy kontekst wystąpienia Mariana Turskiego. Z polskiego punktu widzenia to wszystko jest bardzo smutne.

    Andrzej Szlęzak
    28.01.2020

  15. W trakcie uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau Marian Turski opowiedział o tym, co przeżył w obozie i o dwóch Marszach Śmierci, które przeżył. Dużą uwagę zwrócił na to, jak przed wojną stopniowo Żydzi byli wykluczani z życia społecznego. – „Auschwitz nie spadło z nieba” – zacytował słowa prezydenta Austrii. – Może się to wydawać banalnym stwierdzeniem, ale jest w tym głęboki i bardzo ważny do zrozumienia skrót myślowy – podkreślał.

    – We wczesnych latach 30. na ławkach pojawia się napis: „Żydom nie wolno siadać na tych ławkach”. Można powiedzieć: nieprzyjemne, nie fair, to nie jest OK, ale w końcu jest tyle ławek dookoła, można usiąść gdzieś indziej, nie ma nieszczęścia – mówił. – Turski przywołując kolejno dziedziny z życia, z których Żydzi byli wykluczani, w tym zakaz kąpieli w jednej z pływalni, czy zakaz zrzeszania się w niemieckich związkach dla muzyków – dodał.

    – Potem pojawia się napis: „Żydom sprzedajemy chleb i produkty żywnościowe tylko po godzinie 17”. To już jest utrudnienie, bo jest mniejszy wybór, ale w końcu po godzinie 17 też można robić zakupy” – kontynuował przemowę publicysta. – Uwaga, uwaga, zaczynamy się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, że można kogoś stygmatyzować, że można kogoś wyalienować. I tak powolutku, stopniowo, dzień za dniem ludzie zaczynają się z tym oswajać – i ofiary, i oprawcy, i świadkowie – mówił.

    Publicysta podkreślił też, że ówczesne niemieckie władze prowadziły sprytną politykę, spełniając żądania robotnicze. – A jednocześnie ta władza widzi, że ludzi tak powoli ogarnia znieczulica, obojętność. Przestają reagować na zło. I wtedy władza może sobie pozwolić na dalsze przyspieszenie procesu zła – mówił. – I potem następuje już gwałtownie, a więc: zakaz przyjmowania Żydów do pracy, zakaz emigracji. A potem nastąpi szybko wysyłanie do gett: do Rygi, do Kowna, do mojego getta, łódzkiego getta – Litzmannstadt. Skąd większość zostanie potem wysłana do Kulmhofu, Chełmna nad Nerem, gdzie zostanie zamordowana gazami spalinowymi w ciężarówkach, a reszta trafi do Auschwitzu, gdzie zostanie wymordowana cyklonem B w nowoczesnych komorach gazowych – opowiadał.

    – „Auschwitz nie spadł nagle z nieba”. Auschwitz tuptał, dreptał małymi kroczkami, zbliżał się, aż stało się to, co stało się tutaj – podkreślał Turski. – Zarówno ludzie wierzący, jak i niewierzący przyjmują jako swój kanon cywilizacyjny dziesięcioro przykazań. Mój przyjaciel, prezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Roman Kent, który przemawiał w tym miejscu pięć lat temu w czasie poprzedniego jubileuszu, nie mógł tu dziś przylecieć. Wymyślił 11. przykazanie, które jest doświadczeniem Shoah, Holokaustu, strasznej epoki pogardy. Brzmi tak: nie bądź obojętny – dodał.

    Na koniec przemówienia Turski zwrócił się bezpośrednio do swoich dzieci i wnuków słowami oraz wszystkich młodych ludzi w Polsce i na świecie. – Nie bądźcie obojętni, jeżeli widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana – podkreślał. – Istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące. Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przekazanie: nie bądź obojętny. Bo jeżeli będziesz, to nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba – zakończył publicysta.

  16. Próby politycznego zawłaszczenia pamięci nie ustają. Dzieje się to na wielu poziomach: zmasowanego zakłamywania historii w przestrzeni międzynarodowej, marginalizowania męczeństwa i bohaterstwa Polaków, przejmowania narracji podczas kolejnych uroczystości, aż do próby przekierowania pamięci o Auschwitz na wyłączną pamięć o Holocauście Żydów.

    Fałszowanie historii II wojny światowej, zaprzeczanie zbrodniom ludobójstwa i negowanie Holokaustu oraz instrumentalne wykorzystywanie Auschwitz dla jakichkolwiek celów – to bezczeszczenie pamięci ofiar, których prochy są tutaj rozsypane. Prawda o Holokauście nie może umrzeć. Pamięć o Auschwitz musi trwać, żeby Zagłada nigdy więcej się nie powtórzyła
    — powiedział prezydent Andrzej Duda podczas głównych uroczystości 75. Rocznicy likwidacji niemieckiego obozu zagłady Auschwitz- Birkenau.

    Dobrze, że te mocne słowa wybrzmiały podczas głównych, międzynarodowych uroczystości. Dobrze, że dzięki nieobecności prezydenta Polski na konferencji rocznicowej w Yad Vashem wybrzmiały jeszcze wyraziściej. Polska nareszcie walczy o prawdę historyczną i nie daje się podporządkować wpływom silniejszych. Choć nie jest to wcale takie oczywiste. Decyzja prezydenta Dudy krytykowana była bezlitośnie przez polityków opozycji.

    Szkoda tylko, że apel prezydenta nie został wysłuchany przez samych uczestników obchodów. Bo choć cały świat wsłuchiwał się wczoraj w głos świadków barbarzyństwa hitlerowskich Niemiec, jeden z nich zdecydował się na upolitycznienie swojego przesłania. Marian Turski, były więzień KL Auschwitz i KL Buchenwald wieloletni dziennikarz tygodnika „Polityka” oraz pracownik Wydziału Prasy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR), odwołał się wprost do bieżących wydarzeń politycznych.

    Jeżeli się nagina prawo, tak jak to czyniono w Sejmie, wtedy się może zdarzyć. Co zrobić? Jedyne wyjście, to Wy sami, jeżeli potraficie obronić konstytucję, porządek demokratyczny, wtedy potraficie to pokonać. Jeżeli widzicie kłamstwa historyczne nie bądźcie obojętni. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, że przeszłość jest naciągana do aktualnych potrzeb polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, ponieważ istotą jest to, że większość rządzi, ale prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza umowy społeczne. Jeżeli nie, to ani się obejrzycie, a na Was, na Waszych potomków, jakieś Auschwitz spadnie z nieba

    — mówił Marian Turski, polski Żyd.

    Nie pamiętam uroczystości, na których nie pojawiłby się jakiś polityczny zgrzyt. W 2018 roku ambasador Izraela Anna Azari łajała Polskę za ustawę o IPN, w 2015 roku na 70. rocznicę likwidacji obozu nie zaproszono rodziny rotmistrza Pileckiego. Z kolei przed rokiem, podczas obchodów 79. rocznicy pierwszego transportu polskich więźniów politycznych do KL Auschwitz, po raz kolejny byli więźniowie pozbawieni zostali możliwości wyrażenia swojej pamięci w patriotycznych gestach i nie przewidziano odśpiewania hymnu Rzeczypospolitej w miejscu wybranym przez samych więźniów.

    Byli więźniowie od dawna proszą o zniesienie zakazu wnoszenia polskich flag na drzewcach i możliwość odprawienia Mszy św. przed Ścianą Śmierci. Wystosowali list otwarty przed zbliżającą się 80. rocznicą pierwszego transportu Polaków do KL Auschwitz:

    Odśpiewanie hymnu Polskiego, powinno być częścią uroczystości, zarówno pod Ścianą Śmierci Bloku 11, jak i przy budynku dawnego Polskiego Monopolu Tytoniowego, obecnie PWSZ im. rtm. Witolda Pileckiego. Ale nie przy muzyce odtwarzanej z płytki i puszczanej z głośnika. Powinno znaleźć się inną formę. Mały kwintet czy kwartet smyczkowy, operowy śpiewak – byłby nowym akcentem w uroczystościach — pisze w liście otwartym Barbara Wojnarowska.

    Najważniejsze jest to, aby wszyscy uczestniczący w uroczystościach nie byli ograniczani absurdalnym zakazem „nie wnoszenia polskich flag na drzewcach”, pod pretekstem bezpieczeństwa. Co i komu przeszkadza flaga na drzewcu? Dlaczego można ją wnosić ale pod warunkiem, że jest zatknięta na plastikowym patyku lub trzymana w ręku lub okręconą na osobie jak ręcznik plażowy? To wyraźny brak uszanowania dla oficjalnej flagi RP, o którą walczyły cale pokolenia naszych przodków

    — dodaje.

    Najwyraźniej są środowiska, którym przeszkadzają katolickie elementy obchodów rocznicowych. Przeniesienie Mszy Świętej do Harmęż jest dla wielu byłych więźniów sporym utrudnieniem.

    Tymczasem widzimy kolejne antykatolickie pomysły. Amerykański rabin i aktywista żydowski Avi Weiss nawołuje, by usunąć kościół z terenu byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz kościoła katolickiego w Brzezince, który uznaje za „obrazę”.

    Ze swoją nieuniknioną chrześcijańską obecnością, stanowi jedno z najbardziej bezpośrednich zagrożeń dla integralności pamięci o Holokauście

    — napisał na łamach „Jerusalem Post”.

    Sprawa nie zakończyła się na gazetowym manifeście. Dwa dni przed uroczystościami rocznicowymi w KL Auschwitz pojawiła się przed świątynią grupka protestujących Żydów z transparentami: „Przenieść kościół”.

    Każde kolejne uroczystości niosą jakiś przykry i bolesny zgrzyt. Pamięć o męczennikach KL Auschwitz wciąż jest zawłaszczana, a rozmaite grupy środowiskowe próbują upolityczniać rocznice, pisząc historię na nowo. Jedna jest tylko cecha wspólna – z tej na nowo pisanej pamięci próbuje się wyrugować prawdę o bohaterstwie i męczeństwie Polaków.

    autor: Marzena Nykiel

  17. Pamiętajmy, dopóki „nowa historia” pisana obecnie na naszych oczach — nie zawłaszczy naszej pamięci…

    PIEŚŃ – autor Tadeusz Borowski, b. więzień KL Auschwitz

    Nad nami noc. W obliczu gwiazd –

    ogłuchłych od bitewnych krzyków

    jakiż zwycięzców przyszły czas

    i nas odpomni, niewolników?

    Pustynię, step i morza twarz

    mijamy, depcząc, grzmi karabin,

    zwycięzców krzyk, helotów marsz

    i głodny tłum cyrkowych zabaw.

    Wołanie, śpiew, pariasów wiara,

    łopoce wiatrem wrogi znak,

    krojony talar, łokieć, miara

    i chodzą ciągle szale wag.

    Niepróżno stopa depcze kamień,

    niepróżno tarcz dźwigamy, broń,

    wznosimy czoło, prężne ramię

    i ukrwawiamy w boju dłoń.

    Niepróżno z piersi ciecze krew,

    pobladłe usta, skrzepłe twarze,

    wołanie znów, pariasów śpiew

    i kupiec towar będzie ważył.

    Nad nami noc. Goreją gwiazdy,

    dławiący, trupi nieba fiolet.

    Zostanie po nas złom żelazny

    i głuchy, drwiący śmiech pokoleń.

    POŻEGNANIE Z MARIĄ – Tadeusz Borowski

    Jeżeli żyjesz — to pamiętaj,

    że jestem. Ale do mnie nie idź.

    W tej nocy czarnej, opuchniętej

    śnieg się do szyb płatami klei.

    I gwiżdże wiatr. I nagi kontur

    drzew bije w okno. I nade mną

    jak dym zagasłych miast i frontów

    płynie niezmierna, głucha ciemność.

    Jak strasznie cicho! Po cóż było

    aż dotąd żyć? Już tylko gorycz.

    Nie wracaj do mnie. Moja miłość

    jest zżarta ogniem krematorium.

    Stamtąd cię miałem. Twoje ciało

    w świerzbie, w flegmonie tak się pięło

    jak obłok wzwyż. Stamtąd cię miałem,

    z niebiosów, z ognia. Przeminęło.

    Nie wrócisz do mnie. Razem z tobą

    nie wróci wiatr, co mgłą się opił.

    Nie wstaną ludzie z wspólnych grobów

    i nie ożyje kruchy popiół.

    Nie chcę, nie wracaj. Wszystko było

    grą naszą, złudą, czczym teatrem.

    Krąży nade mną twoja miłość

    jak dym człowieka ponad wiatrem.

    Zostanie po nas złom żelazny

    i głuchy, drwiący śmiech pokoleń.

Send this to a friend