Mirosław Stecyk już po raz 24 wzbił się w przestworza, by udokumentować postęp prac na budowie drogi ekspresowej S1. Przelot nad trasą, który odbył się 19 marca 2025 roku, zaowocował wyjątkowymi zdjęciami pokazującymi, jak zmienia się krajobraz między Bielskiem-Białą a Mysłowicami. Galeria fotografii z paralotni robi wrażenie – zobaczcie sami!
Nowa S1 nabiera tempa! Asfalt już leży, wiadukty w budowie
Zdjęcia wykonane podczas przelotu ukazują, że budowa S1 to teraz prawdziwy plac intensywnych robót. Widać długie odcinki już pokryte nowym asfaltem, powstające wiadukty i rozległe place budowy, na których prace trwają od świtu do zmierzchu. Cała inwestycja zmienia obraz regionu, a efekty już wkrótce odczują kierowcy.
S1 połączy południe i centrum Śląska. Co zyskamy?
Nowa trasa ma usprawnić dojazd z południa województwa śląskiego do jego centrum. To ogromna szansa dla osób, które codziennie podróżują do pracy, szkoły czy na uczelnie. Szybszy i wygodniejszy dojazd między Bielskiem-Białą a Mysłowicami przyciąga uwagę zarówno kierowców, jak i lokalnych przedsiębiorców.
Zobacz zdjęcia z lotu paralotnią i oceń sam!
Galeria zdjęć dostępna jest poniżej – zobacz, jak wygląda z powietrza jedna z najważniejszych inwestycji drogowych w regionie! A Wy? Planujecie dzięki nowej drodze S1 szukać pracy w innym mieście? A może liczycie na lepsze połączenie ze Śląskiem? Dajcie znać w komentarzach!
Reklama czego ?
Wszystko bardzo pięknie, za wyjątkiem odcinków przed Dankowicami, gdzie niestabilny grunt spowodował osuwiska, wskutek czego trzeba było wszystko burzyć i na nowo wzmacniać głębokimi palami (błędy na etapie projektowania, złe rozpoznanie geologiczne).
Ogólnie wygląda to na zgodne z obecną modą budowania „na bogato”, z wieloma nasypami, estakadami i obiektami inżynierskimi. Aż zastanawiam się po co to wszystko. I porównuję z podobnymi autostradami budowanymi w Europie kilkadziesiąt lat wcześniej. Bo gdy dziś trasa napotyka na płytki staw, buduje się z betonu długaśną estakadę – piękną i imponującą. Tylko że cholernie kosztowną i wymagającą w utrzymaniu, bo za jakiś czas trzeba będzie znów, naturalna koleją rzeczy, za ciężkie pieniądze ją remontować. A dawniej nasypywano w takim miejscu po prostu paręset ton ziemi i było to rozwiązanie na wieki wieków amen. Podobnie – gdy teren na przestrzeni kilometra nieco się obniża, o metr lub dwa, nie przejmowano się tym szczególnie i budowano na nim wprost drogę. Teraz koniecznie musi być w takim miejscu kilometrowy nasyp, idealnie i precyzyjnie wyprofilowany. To tez kosztuje horrendalne pieniądze, wydane moim zdaniem niepotrzebnie, skoro kierowcom właściwie to nie przeszkadza. Wiem, pieniądze są unijne, czyli „niczyje”, więc można sobie z kosztami poswawolić. Naprawdę?
To myślenie przypominające budowę bardzo drogiego mostu wantowego na A-1 nad strumieniem szerokości jednego metra przed granicą z Czechami. Na pytanie – „Zwariowaliście? Przecież to niepotrzebne i koszt ogromny” odpowiadano: „Może i tak, ale to będzie symbol polskiego rozmachu i nowoczesności”. Więc mam wrażenie, że przy projektowaniu S-1 myślano w ten sam sposób.
Po wyborach reklama skończy się.