Po raz pierwszy Aleksandra Garbuzova odwiedziła Muzeum Auschwitz-Birkenau w 1990 roku. Powtórnie przyjechała tutaj w 2010 roku na obchody 65. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz wraz z wnukiem Andrzejem Dmitrenco, mówiącym bardzo dobrze po polsku.
Jest ona jedyną byłą więźniarką tego obozu, mieszkającą w Mołdawii, która niepodległość uzyskała w 1991 roku.
W uroczystości związanej z 69. rocznicą wyzwolenia KL Auschwitz w dniu 27 stycznia 2014 roku uczestniczyła z kolei jej starsza siostra Ludmiła Szerstniewa, mieszkająca na Białorusi, która rok temu przyjechała do Oświęcimia w 10 osobowej grupie byłych więźniów – dzieci białoruskich, przywiezionych kiedyś do tego obozu.
Aleksandra Garbuzowa po raz trzeci przyjechała do Oświęcimia obecnie. Będzie uczestniczyć w ceremonii, związanej z 70. rocznicą oswobodzenia KL Auschwitz przez żołnierzy Armii Czerwonej. Zapewne ponownie będzie jej towarzyszył wnuk Andrzej.
Warto zaznaczyć, że około 20 tysięcy Polaków jest rozsianych po całym terytorium Mołdawii.
Wielu z nich mieszka w rodzinnym mieście Aleksandry Garbuzovej w Bielcach, stąd powiązania rodzinne i dobra znajomość języka polskiego jej wnuka Andrzeja, którego ojciec jest Polakiem.
——————————————————————————————————————————————–
Wśród wyzwolonych więźniów KL Auschwitz w dniu 27 stycznia 1945 roku było około 500 dzieci różnych narodowości w wieku do piętnastu lat. Jednym z nich była czteroletnia dziewczynka, która jedynie pamiętała, że ma na imię Szura.
Wraz z innymi więźniami wyszła z obozowych baraków, kiedy w KL Auschwitz II-Birkenau pojawili się żołnierze sowieccy. Na jej widok jeden z nich wyciągnął z chlebaka kostkę cukru i dał jej do lizania. Wyniósł ją z obozu na rękach, a następnie przekazał do polowego szpitala wojskowego.
Razem z oddziałem, w którym służył ten żołnierz, przemieszczała się jako „dziecko pułku” wraz z frontem w głąb Niemiec. Opiekowała się nią pielęgniarka ze wspomnianego szpitala polowego. Pamięta, jak żołnierze jej pułku radośnie świętowali dzień zwycięstwa w maju 1945 roku. Wtedy nadali oni Szurze nazwisko Pabieda (zwycięstwo), ponieważ swojego prawdziwego nie znała.
Przybrani rodzice
Pułk ten po wojnie stacjonował w mieście Bielce na terenie Mołdawii, potem przeniesiono go do Rumunii. Szura, która cały czas była pod opieką żołnierzy tego pułku, nie mogła wraz z nim udać się do Rumunii. Postanowiono ją pod przybranym nazwiskiem Aleksandra Michajłowna Pabieda oddać do miejscowego domu dziecka. Przybrane imię jej ojca była imieniem dowódcy pułku, któremu ciągle towarzyszyła. Był nim Michaił Chozin.
Do wspomnianego domu dziecka trafiła na przełomie lat 1945/1946. Przebywała w nim pół roku. Wkrótce została wzięta na wychowanie przez Tatianę i Siemiona Jarosławskich, którzy stali się jej przybranymi rodzicami. Wychowali Aleksandrę jak własne dziecko i skierowali ją na studia do Instytutu Handlowego w Kiszyniowie. Ciągle nie zdawała sobie sprawy z tego, że kiedyś była więziona w KL Auschwitz-II Birkenau i zupełnie nie orientowała się, kto i z jakiego powodu wytatuował jej na lewej ręce numer 77325.
Odnalezienie matki i siostry
W czasie studiów w Kiszyniowie, mieszkająca wraz z nią w jednym pokoju koleżanka, przyniosła jej gazetę „Literaturnaja Rasija”, w której znajdowało się ogłoszenie, że matka, była więźniarka KL Auschwitz II-Birkenau, oznaczona numerem obozowym 77324, poszukuje swojej córeczki o imieniu Szura. Razem, choć rozdzielone, przebywały w tym obozie, skąd matka została ewakuowana do KL Ravensbrück, gdzie wyzwolono ją wiosną 1945 roku.
W ten sposób Aleksandra (Szura) dowiedziała się, że jej prawdziwa matka żyje i mieszka na Białorusi. Wkrótce uzyskała również informację, że wojnę przeżyła też jej starsza siostra Ludmiła, więziona kiedyś na Majdanku i w obozie dziecięcym w Łodzi. Obydwie mieszkają w Witebsku. Był wtedy rok 1968. Aleksandra miała wówczas dwadzieścia siedem lat.
Doszło do wzruszającego spotkania Aleksandry z jej prawdziwą matką i starszą siostrą. Od rodzonej matki Anastazij Iwanownej Korolijowej, dowiedziała się, że jej ojciec Makar jako partyzant zmarł na Białorusi w wyniku odnisionych ran w 1943 roku. Niemcy wcześniej spalili wieś Barkową koło Witebska, a jej matkę wraz z trzema córkami przewieźli do więzienia w Witebsku, skąd następnie trafiły na Majdanek.
Najstarsza siostra Ludmiła przebywała później we wspominanym już obozie dziecięcym w Łodzi, a średnia siostra Rima zginęła najprawdopodobniej na Majdanku.
W dniu 14 kwietnia 1944 roku z Majdanka do KL Auschwitz II-Birkenau przywieziono 1239 więźniów. Wśród nich była Aleksandra wraz z matką. Otrzymały wspomniane numery obozowe 77324 i 77325.
Od pierwszego spotkania w 1968 roku Aleksandra utrzymywała kontakty z rodzoną matką i siostrą, lecz nadal pozostała w Bielcach na Mołdawii ze swoimi przybranymi rodzicami. Jej matka Anastazija Iwanowna Korolijowa zmarła w 1995 roku. Wcześniej, bo w drugiej połowie lat osiemdziesiątych, zmarli też w Bielcach jej przybrani rodzice.
Aleksandra Garbuzowa zmarła w Mołdawii 24 maja 2017 r.
Adam Cyra
Oświęcim, dnia 26 stycznia 2015 r.
Prawda jest taka że, rząd niemiecki po dziś dzień nie rozliczył się ze zgrabionego majątku i zniszczonego mienia. Od 75 lat okoliczna społeczność walczy o zwrot i zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy . Dlaczego władze obozu nie wpierają tych ludzi, dlaczego władze tego miasta milczą na ten temat, dlaczego obóz ma prawo zarabiać na naszej krzywdzie pod przykrywką żydowskiej krzywdy. Dlaczego rząd niemiecki przekazał fundacji 120 milionów euro a osobą pokrzywdzonym odmawia się wypłacenia odszkodowań. WSTYD I HAŃBA .
ps. administrator nie kasuj komentarzy !!!!!!!!