Informacje

OŚWIĘCIM. Modlitwa w intencji Ojczyzny i ofiar katastrofy smoleńskiej

10 kwietnia Iwona Gibas z Zarządu Województwa Małopolskiego wzięła udział w Oświęcimiu w rocznicowych uroczystościach i mszy świętej w intencji Ojczyzny i ofiar katastrofy smoleńskiej.

Pamiętamy i oddajemy dziś hołd Patriotom, dla których Polska zawsze była na pierwszym miejscu. Dzisiejsza chwila zadumy oraz modlitwa w intencji Ojczyzny i ofiar katastrofy smoleńskiej jest też modlitwą o pokój. Dramat zaatakowanej i tak dzielnie walczącej Ukrainy uwypukla najdobitniej jak ważny jest patriotyzm, solidarność, współpraca oraz siła narodowej i międzynarodowej wspólnoty

– mówi Iwona Gibas z Zarządu Województwa Małopolskiego.

W mszy świętej w intencji Ojczyzny i ofiar katastrofy w kościele św. Maksymiliana w Oświęcimiu uczestniczyli mieszkańcy, radni, przedstawiciele samorządów. Po nabożeństwie tradycyjnie składano też kwiaty przed tablicami pamiątkowymi przy oświęcimskiej świątyni. Wraz z Iwoną Gibas z Zarządu Województwa Małopolskiego wieniec złożyli Dariusz Gawęda, zastępca dyrektora departamentu kultury UMWM oraz Jakub Przewoźnik, kierownik agendy UMWM w Oświęcimiu.

Następnie członek zarządu województwa Iwona Gibas wzięła udział w samorządowych uroczystościach na placu Tadeusza Kościuszki, przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Oświęcimiu, z udziałem m.in. władz miasta, gminy Oświęcim oraz powiatu oświęcimskiego.

UMWM

Poprzedni artykułNastępny artykuł

44 komentarze

  1. Skoro Kaczyński twierdzi że był zamach to jako obywatel tego kraju żądam !! zwrotu bezprawnie wypłaconych odszkodowań dla rodzin. Odszkodowania były wypłacone za wypadek lotniczy. Skoro Kaczyński twierdzi że był zamach to odszkodowania należy natychmiast zwrócić!!! jako nienależneEE!!!

  2. Leszek.
    Policjant wytłumaczył ci minuta po minucie schemat przyczyny katastrofyyyyy!!!!!!! a nie zamachu !!!!!!!!. Więc człowieku ogarnij się i nie wierz w bzdury Jędraszewskiego typu ” pancerne skrzydło”!T!!! Mam tylko nadzieje że niejaki Antek M odpowie kiedyś za zdefraudowanie milionów podatników żeby udowodnić to co od początku było jasne jak budowa cepa. Ja wiem że kaczor nr 2 chciałby ujrzeć śmierć brata w heroizmie , glorii i chwale a nie spowodowaną przez tak prozaiczne czynniki jak mgła!! i nacisk na pilotów. Ale niestety fakty są takie a nie inne

  3. Ja nie napisałem, że decyzja zapadła na 39 metrach. Przytoczyłem tylko fragmenty raportu Millera zaprzeczające Pana wcześniejszym przypuszczeniom. Proszę raz jeszcze je spokojnie przeczytać. Nie wynika z nich to co Pan napisał.

    Z fragmentu o „będącym pod wpływem alkoholu” wnioskuję jednak, że punktem odniesienia jest dla Pana raport Komisji Anodiny. Tu chciałoby się powiedzieć „No to mamy problem”, ale nie wiem jak Pan to zinterpretuje. Czy jako stwierdzenie faktu, czy jako formę nacisku.

    Powtórzę raz jeszcze, Panowie wierzycie, że raporty Anodiny i Millera w sposób wiarygodny prezentują przyczyny i przebieg tragedii. Ja (i nie tylko) uważam, że liczne ograniczenia, którym podlegały prace tych Komisji czynią ich rezultat niewiarygodnym. Ponieważ emocje przybierają na sile pozwolę sobie poprzestać na takim stwierdzeniu.

  4. Do Anonim
    Co ci się człowieku nie zgadza skoro sam piszesz że miał od remontu wylatane 130 godzin?!! Napisałem że od remontu latal kilkadziesiąt razy głównie na krajowych trasach i jakoś nie wybuchnął Co ci się nie zgadza ?

  5. Di Leszek
    Panie sam Pan sobie zaprzeczasz temu co pan piszesz. Czytałeś Pan mój post dotyczący reakcji silników? To przeczytaj Pan jeszcze raz. Skoro sam Pan pisze że decyzja o odejściu na drugi krąg zapadła na 39 metrach nad poziomem lotniska a samolot schodził w tym czasie 8m/sek. ( o 4 metry na sekundę za szybko niż dopuszcza producent samolotu!!! ) to uruchom Pan szare komórki i oblicz Pan sobie o ile musiałby być wyżej przy decyzji odejścia na drugi krąg samolot żeby nie walnąć w ziemię!!! A co do Arabskiego to ten człowiek nic nie zawinił. Został kozłem ofiarnym bo kogoś trzeba było znaleźć. Zmiana statusu HEAD nic nie ma do sposobu pilotażu i. do tego że znajdujący się pod wpływem alkoholu Błasik stał za plecami Kpt Protasiuka i w beznadziejnej wręcz sytuacji nadal zapewniał go że da radę!!!!!!. Tak samo słowa Kazany „No to mamy problem” Co to do H…a za stwierdzenie?Jak by Pan je odebrał na miejscu Pilota no jak?!!!! Bo to chyba nie to samo co słowa „lecimy na lotnisko zapasowe??

  6. Myli Pan fakty z wytworami swojej wyobraźni. Nawet raport Komisji Millera zadaje kłam Pana przypuszczeniom, insynuacjom i kłamstwom.

    „Po nawiązaniu łączności z KL załoga otrzymała o godz. 6:24:25 kolejną informację o WA na lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY: „Papa Lima Foxtrot one two zero one на Корсаже туман, видимость четыреста метров” („PLF 1201, na KORSAŻU mgła, widzialność czterysta metrów”) oraz braku warunków do lądowania. Dowódca statku powietrznego poprosił jednak o zgodę na próbne podejście i otrzymał ją.”

    „O godz. 6:26:18,5 dowódca samolotu przekazał informację Dyrektorowi Protokółu Dyplomatycznego, ciągle obecnemu w kabinie załogi: „Panie dyrektorze – wyszła mgła w tej chwili i w tych warunkach, które są obecnie, nie damy rady usiąść. Spróbujemy podejść – zrobimy jedno zajście – ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie. Tak że proszę już myśleć nad decyzją, co będziemy robili”. Dyrektor stwierdził: „No to mamy problem”. Dowódca wyjaśnił: „Możemy pół godziny powisieć i odchodzimy na zapasowe”. Na pytanie o lotniska zapasowe odpowiedział: „MIŃSK albo WITEBSK”.”

    „O godz. 6:35:24 KL przekazał załodze informację, żeby od wysokości 100 m byli gotowi do odejścia na drugi krąg. Dowódca potwierdził przyjęcie tej informacji.”

    „O godz. 6:40:52, gdy samolot osiągnął wysokość radiową 91 m RW (39 m nad poziomem lotniska, 1696 m od progu DS 26), dowódca przekazał załodze informację: „Odchodzimy na drugie (zajście?)”, drugi pilot o 6:40:53 potwierdził: „Odchodzimy”.

    Źródłem Pana spekulacji może być ten fragment raportu:

    „Zdaniem Komisji, o godz. 6:36:48,5 w kabinie załogi pojawił się Dowódca Sił Powietrznych, najprawdopodobniej po rozmowie z Dyrektorem Protokółu. Podczas pobytu w kabinie nie miał założonych słuchawek radiowych.” Wcześniej mamy informacje „o godz. x ktoś coś zrobił/powiedział” oparte jak sądzę na odczytanych zapisach danych. To „zdaniem Komisji” i „najprawdopodobniej” należy uznać – tu ja popuszczę wodzy wyobraźni – za swobodną twórczość Komisji zgodną z przyjętym założeniem, że gen. Błasik, zapewne na życzenie Dyrektora Protokołu (czyt.: Prezydenta), wywierał presję na dowódcę by ten wylądował za wszelką cenę. Swoistą „protezą” mającą dodatkowo uwiarygodnić ten przekaz, było późniejsze kłamstwo „Gazety Wyborczej” o tym, że jeszcze na lotnisku w Warszawie doszło do kłótni pomiędzy Panami generałem i dowódcą.

    Ale jeśli już tak się zastanawiamy, kto i na kogo wywierał presję i jakie to mogło nieść konsekwencje. Popuśćmy wodze wyobraźni. W Polsce rządziła koalicja PO-PSL – „postawienie się” Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu nie musiało nieść ze sobą niczego złego. Pilot, który, moim zdaniem zasadnie, odmówił lotu do Tbilisi został odznaczony, nie ukarany. A w Rosji? Każdy kto widział poprzedzającą rosyjską agresję na Ukrainę konferencję-odprawę Prezydenta Rosji i jego podwładnych pamięta upokorzonego i zastraszonego Szefa Wywiadu. Może zatem należy szukać presji i nacisków oraz ich konsekwencji raczej po drugiej stronie? Choć na dowody nie liczę – co nie znaczy, że ich nie było lub teraz już nie ma.

    I na koniec, nadal utrzymując się w klimacie podejrzeń – kogo i czego tak bardzo bał się Minister Arabski, że zdecydował się złamać instrukcję HEAD obniżając rangę lotu do Smoleńska w dniu 10.04.? Choć może był to tylko skutek prymitywnej wrogości okazywanej Panu Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu przez jego politycznych oponentów – co zresztą zostało im do dzisiaj.

  7. Do Policjant: To motłoch pisze że samolot TU 154 M 101 był w remoncie ponad dwa lata( w rzeczywistości od 06-2009 do początku 12-2009) od grudnia do kwietnia miał przelotu ponad 130 godzin. Tak że ta bomba nie czekała ponad dwa lata.

  8. Do leszek
    Myślę że Kpt. Protasiuk wiedział że warunki panujące nad lotniskiem które nie jest wyposażone w system ILS w żadnym wypadku nie nadają się do podejmowania próby lądowania. Niemniej stojący za jego plecami Błasik a potem także szef protokolu Kazana wywierali na niego presję psychiczną utwierdzając go jak wynika z zapisu rejestratora „że da radę!!! Błasik wiedział iż brak wyznaczonego lotniska zapasowego i lądowanie na innym lotnisku spowoduje przez konieczność jazdy samochodami 3 godzinne opóźnienia które on „przyjmie na tzw garba” Dlatego wywierał presję na pilota dążąc do wylądowania za wszelką cenęe!!!! Wielu pilotów lądując na lotniskach nie posiadających systemu naprowadzania ILS lekceważy podczas lądowania komunikat PUll Ap -Terrain Ahead. Ale można to robić tylko wtedy gdy pilot widziii!! fizycznie pas startowy czyli ziemie!!! Wie co ma przed oczyma i może wówczas nie reagować na sygnały ostrzegawcze. Natomiast nie reagowanie na Sygnał „Ziemia przed tobą” w sytuacji praktycznie niedopuszczalnej widoczności, gęstej mgły i nie dostrzegania wzrokowego powierzchni ziemi jest przypadkiem bez precedensu!!!!! Tym bardziej że jak juz wspomniałem samolot zniżał lot z przekroczoną o ponad 100 % prędkością opadania!!! Do tego wszystkiego by nie doszło gdyby samolot wystartował o czasie a nie z ponad 40- minutowym opóźnieniem spowodowanym przez Prezydenta. Wówczas lądowałby w zupełnie innych warunkach widoczności. Takie są fakty

  9. Ponieważ dużo powiedziano na temat błędów załogi i samego kapitana (zapewne w oparciu o informacje zawarte w raporcie Komisji Millera) pozwolę sobie przytoczyć krótki fragment tegoż dokumentu:

    „Z analizy zapisu rozmów na BSKL wynika, że wskaźniki systemu RSL podczas końcowego podejścia samolotu Tu-154M były obserwowane przez KSL, KL i ZDBL. Pomimo nieprawidłowej realizacji schodzenia przez załogę samolotu (spóźnione rozpoczęcie zniżania, za duża wysokość przelotu nad DRL, ponad dwa razy większa prędkość pionowego zniżania, a w końcowej fazie podejścia zejście samolotu poniżej ścieżki), nikt na BSKL nie zareagował na niewłaściwe położenie samolotu względem ścieżki i osi DS. KSL przekazywał załodze informacje o prawidłowym położeniu „na kursie i na ścieżce”, co mogło upewniać załogę o poprawnym wykonywaniu podejścia i nie stanowiło ostrzeżenia o konieczności natychmiastowego odejścia na drugi krąg. Z punktu widzenia psychologii zachowań ryzykownych, lepiej byłoby, gdyby nie przekazano żadnych informacji, niż informacje nieprawdziwe. Poczucie realności fizycznego zagrożenia (znacznie silniejsze u załogi niż u personelu GKL) mogłoby skłonić załogę do wcześniejszego podjęcia decyzji o odejściu na drugi krąg.”

    Zakładając zatem wiarygodność przytoczonego raportu, można powiedzieć, że i oskarżany o doprowadzenie do tragedii Prezydent Lech Kaczyński i uznawany za nie mniej winnego Kapitan Arkadiusz Protasiuk w jednym zawinili zdecydowanie. Zaufali komuś, komu ufać nie należało.

  10. Do Leszek
    Człowieku kto by nie sporządził raportu czy to Miller czy to Anodina czy Lasek to chyba nie zaprzeczasz temu co zostało zarejestrowane na rejestratorach samolotu które pracowały w sposób prawidłowy do samego końca. Prędkość krytyczna schodzenia samolotu Tu 154, krytyczna czyli najwyższa z jaką może obniżać wysokość lot ten typ samolotu została określona przez producenta na 4 m/sek. Po przekroczeniu tej prędkości z samolotem może w zasadzie stać się wszystko tj. np. skrzydła samolotu mogą zostać wyrwane samoistnie na skutek zbyt gwałtownie działających na nie przeciążeń. mogą być wyrwane poszczególne poszycia płatów kadłuba itp. Rejestrator zarejestrował że w końcowej fazie lotu prędkość schodzenia Tupolewa wynosiła ponad 8// sek. tj. ponad 100 % przekroczona została wartość krytyczna określona przez producenta. Tu szacun dla konstrukcji że się nie rozpadła. I tu dochodzimy do prostej jak budowa cepa matematyki. Silniki odrzutowe w większości tego typu samolotów ( nie tylko rosyjskich ale wszystkich) od momentu ściągnięcia Volantu na tzw. „całą moc” do momentu uzyskania zadanego przez pilota pełnego ciągu potrzebują na „reakcje dojścia do pełnego ciągu ok. 5-u sekund. To chyba jest dla każdego logiczne, samolot to nie ferrari ktore „zbiera się w momencie” po naciśnięciu na gazu. Kiedy samolot znajdował sie na wysokości 50 metrów gdzie wówczas kpt. Protasiuk jak zarejestrował rejestrator zadał „pełną moc i odejście na drugi krąg a samolot opadał z prędkością ponad 8-u metrów na sekundę. To chyba każdy może sobie obliczyć biorąc pod uwagę 5 sekundową zwłoką reakcji silnika!!!!!! . czyli 5×8 = 40 metrów. Tyle samolot obniżał się zanim silniki „podały pełną moc. Do tego trzeba jeszcze doliczyć pare metrów na wyprowadzenie samolotu do pozycji poziomej a dopiero potem następuje wznoszenie!!!! Tak więc łatwo sobie obliczyć na jakiej wysokości przy komendzie „cały ciąg” musiałby znajdować się samolot aby nie uderzył w ziemię.!!!! Pasażerowie tego samolotu tak naprawde byli” juz martwi” na kilka sekund przed uderzeniem w słynna brzozę!!!! tylko jeszcze o tym nie wiedzieli. W przeprowadzonym w rok po katastrofie w wywiadzie Emerytowany pilot Amerykański który przez blisko 20 lat był pierwszym pilotem samolotów Prezydentów Amerykańskich najpierw Clintona a następnie Busha po zapoznaniu się prędkością opadania samolotu oraz innymi istotnymi parametrami lotu samolotu w ostatnich 1.5 minutach lotu stwierdził że nie widzi innej przyczyny jak tylko cyt. Niestety kpt. Protasiuk najprawdopodobniej nie znał parametrów technicznych samolotu który pilotował i to cud że samolot wytrzymał takie „prowadzenie lotu” A brak reakcji pilota przez tak długi czas na sygnał PULL APP!!!! Terrain Ahead!!!!- tj. Ziemia przed tobą!!!!!P – gdzie pilot z powodu mgły nie widział fizycznie nie tylko lotniska co w ogóle powierzchni ziemi nazwał skrajnie nieodpowiedzialnym!!!!!! zachowaniem

  11. Ależ tu nie żadnej sprzeczności. Pan myśląc o wiarygodności hipotezy zdaje się zapominać, że w grę wchodzą nie tylko kwestie natury technicznej. Stara rzymska zasada „is fecit, cui prodest” też może być brana pod uwagę, a znajomość metod rosyjskich służb specjalnych i podejmowanych przez Rosjan działań pozwala budować wcale nie „kosmiczne” scenariusze. W końcu np. z zatrutego parasola jako narzędzia zbrodni też można się nieźle pośmiać.

    Nie uparcie. Z reguły o raportach pisałem oddzielnie. Co nie zmienia faktu, że ich ogólna wymowa jest w istocie tożsama.

    Cymbały kontra specjaliści. Przytomnie odwołał się Pan do przykładów architekta i dentysty. Odpowiednie wykształcenie to zapewne istotne kryterium oceny fachowości. Oto wybrane osoby pracujące w Komisji powołanej przez Pana Macierewicza:

    dr inż. Wacław Berczyński. … konstruktor, emerytowany inżynier firmy Boeing i NASA, a także doradca Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (ICAO) i Departamentu Obrony USA. (w roli doradcy)

    prof. Kazimierz Nowaczyk, ostatnio społeczny doradca szefa MON ds. zbadania przyczyn katastrofy, odpowiedzialny za przygotowanie zmian, które umożliwią wznowienie prac komisji. Nowaczyk to fizyk pracujący w USA, od 2010 roku ekspert zespołu parlamentarnego.

    dr inż. Bogdan Gajewski, członek Międzynarodowego Towarzystwa Badania Wypadków Lotniczych (ang. ISASI) i pracownik kanadyjskiej agencji National Aircraft Certification.

    prof. Wiesław Binienda, kierownik Wydziału Inżynierii Lądowej na uniwersytecie w Akron w Ohio.

    Janusz Bujnowski, to specjalista od silników lotniczych, absolwent Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej.

    Pozostali posiadają również stosowne wykształcenie i przygotowanie zawodowe. Łączy ich jedno – dobrowolność zaangażowania i niezależność.

    Pamięta Pan swoje analizy zachowania Kapitana Protasiuka? Stosując Pana metodę mogę postawić pytanie – na jaką niezależność mogli sobie pozwolić członkowie Komisji Millera? W większości przypadków mogli się obawiać, w razie opublikowania „niewłaściwego” raportu, o swoje kariery urzędnicze, naukowe i wojskowe. Formułowanie takich zarzutów jak sam Pan widzi nie jest zbyt trudne.

    Tu-204 Lot 1906, 22 marca 2010 r. Podobno (wszak pewności nie ma) przy prędkości ok. 500 km.

    Rosjanie nie oddali wraku i nie tylko ponieważ na samym początku Premier Donald Tusk podjął błędne decyzje odnośnie kwalifikacji tragedii i de facto oddał śledztwo Rosjanom. Co nie zmienia faktu, że swoista „gra” tragedią była i jest dla Rosjan korzystna. Pytanie kto ją umożliwił. Ci którzy w skupieniu zapalali znicze i składali kwiaty ku czci ofiar, czy ci, którzy zaczęli na te znicze sikać, a kwiaty, tak szybko jak tylko się dało, wyrzucać na śmietnik.

    Przytomnie zauważę, że propozycja bym „sobie pooglądał zdjęcia” celem porównania różnych katastrof, jest – mając na uwadze wykazywaną przez Pana troskę o naukową precyzję – zwyczajnie żenująca. Taki stopień zniszczenia wraku i charakter uszkodzeń nie odpowiada, zdaniem fachowców (osób wykształconych – umowne kryterium) przebiegowi tragedii przedstawionemu w raportach Anodiny i Millera.

    Podróże kosmiczne nie mają nic wspólnego z istniejącymi lub nie dowodami. Sprawcy niektórych zbrodni skazywani są po wielu latach, bo albo zgromadzono nowe dowody, albo nauka udostępniła narzędzia do zbadania już istniejących i pozyskania nowych informacji. Historia i archeologia bazują na nowych dowodach pozwalających weryfikować jedne lub tworzyć nowe hipotezy. Dowody na kulistość Ziemi i jej miejsce we Wszechświecie istniały od zawsze. Z różnych przyczyn upłynąć musiało wiele czasu by zostały zauważone i właściwie wykorzystane.

    Do czego chce mnie Pan przekonać? Bym uwierzył (bo to jest kwestia wiary), że raport komisji Millera, bazujący na znacznie ograniczonym i mogącym budzić wątpliwości co do jego wiarygodności materiale dowodowym, zawiera prawdę o przebiegu i przyczynach tragedii? Przytomność umysłu mi na to nie pozwala.

  12. Do przytomny
    Szkoda tłumaczyć oczywistych rzeczy fanatycznym Pisowskim patokatolom. Oni w swoim fanatycznym Kaczyżmie zatracili zdolność logicznego rozumowania i uwierzą nawet jak im Antek z Jędraszewskim będą tłumaczyć że samolot miał ocaleć nawet po wycięciu swoimi skrzydłami całej puszczy kampinoskiej. Szkoda zdrowia.

  13. Do Anonim
    To ty piszesz bzdury będąc zarażony fanatyzmem Macierewicza i jego pozostałych pseudo komisyjnych fachowców. Żałosny facet wypowiada się na temat materiałów wybuchowych o których nazwie , istnieniu i sposobie działania w ogóle nie wiedziałby gdyby nie internet. Facet przedstawia motłochowi bzdury o śmierci osób na skutek wybuchu podczas gdy rejestrator do końca rejestrował krzyki osób i wulgaryzmy załogi po uderzeniu w brzozę!!!

  14. Do Policjant: nie odniosłeś się do tego .ze TU 154 M 101 wrócił do Polski po remoncie w Samarze 23-12-2009 r. tylko piszesz że wykonał kilkadziesiąt lotów ,piszesz bzdury.

  15. Kocham takie wewnętrznie sprzeczne logicznie, kaczyńsko-macierewiczowskie zdania: „na chwilę obecną brak wystarczających dowodów przemawiających za wielce prawdopodobną hipotezą o zamachu”. Prościej: „hipoteza jest bardzo prawdopodobna, ale brak na to dowodów”.
    Skoro kurczę nie ma dowodów, to skąd pan wie, że jest „wielce prawdopodobna”? A hipoteza o zestrzeleniu tupolewa wiązką lasera przez kosmitów też jest „wielce prawdopodobna”, chociaż też nie ma na nią dowodów?
    Uparcie kłamie pan nazywając raport komisji Millera „raportem Adoliny-Millera”.
    To prawda, są wątpiący podważający niektóre ustalenia. Tylko jakie mają kwalifikacje ci wątpiący, żeby podważać? Niektórzy wątpią w kulistość Ziemi. Nie jest to jednak powód, aby dawać im posłuch, bo „im się tak wydaje”.
    To niestety zmora tzw. naszych czasów; każdy cymbał, któremu coś tam się w głowie roi, może o swoich rojeniach głośno powiedzieć, napisać w sieci albo opublikować w jakiejś cymbałowatej gazetce. A gdy zbierze się iluś tam podobnych mu cymbałów, to nawzajem cieszą się i uwiarygadniają. Tu jest jeszcze gorzej, bo Kaczyński tym z premedytacją steruje.
    „W innych przypadkach samoloty lepiej radziły sobie z drzewami” – no jaja sobie pan robisz? Gdzie samolot z prędkością ok. 300 km/godz. wyrżnął w las i go skosił, a pasażerowie wyszli bez szwanku? Cuda owszem, niekiedy się zdarzają, gdy samolot przyziemi na jakiejś polanie, przesiece czy w młodniaku. Ale gdy drzewa są dość gęste, średnie lub duże – nie ma żadnych szans. Zazwyczaj też zapala się lub eksploduje paliwo (a w tupolewie było go jeszcze ładnych pare ton). Skrzydła samolotów pasażerskich są zrobione z relatywnie cienkiej aluminiowej blachy, a nie z grubej pancernej stali. Nawet stosunkowo nieduże uszkodzenie krawędzi natarcia skrzydła (czy np. oblodzenie powodujące zmianę profilu) powoduje utratę siły nośnej, aerodynamiczną asymetryczność i gwałtowne przechylenie samolotu w bok. Niech pan sobie o tym poczyta.
    Defragmentacja – proszę sobie pooglądać zdjęcia z podobnych wypadków lotniczych – szczątki, kawałki metalu rozrzucone na wielkim obszarze.
    „Pan może ufać specjalistom” – no a komu mam ufać? Hochsztaplerom? Oszalał pan? Czy gdy chce pan zbudować dom, idzie pan po projekt do architekta, czy do cioci Kloci? Czy jak boli pana ząb, szuka pan pomocy u dentysty, czy u kelnera?
    Rosjanie nie chcieli nam oddać wraku, bo widzieli co się u nas dzieje (teraz oczywiście tym bardziej nie oddadzą). Widząc w jaki sposób pis rozgrywał sprawę katastrofy bardzo szybko doszli do wniosku, że w ich interesie jest jątrzenie i dzielenie Polaków – osłabianie Polski, a wrak doskonale się do tego nadawał. Nigdy nie było żadnej szansy na zwrot szczątków tupolewa, ani za Tuska, ani za Kaczyńskiego.
    Nieistnienie/istnienie niepodważalnych dowodów. To tak jak np. z podróżami kosmicznymi. Wedle specjalisty (zgadzamy się tu chyba) Einsteina podróże kosmiczne z prędkością większą niż prędkość światła są niemożliwe. Pan mówi: ale może się kiedyś okazać, że Einstein się mylił. Są ludzie, którzy twierdzą, że to jednak możliwe (np. scenarzyści z Gwiezdnych Wojen), że można podróżować z tak wielką prędkością i że kiedyś znajdą się na to dowody. Ja: to proste – jeśli dowody przeczące tezie nie są znane, tak długo teza jest prawdziwa. Zwłaszcza, gdy takie dowody po prostu ontologicznie nie istnieją. Gdybyśmy uważali inaczej, poddalibyśmy w wątpliwość podstawy całej naszej cywilizacji.
    To tyle. Nie chce mi się już dalej pisać. Jeśli pana (i może kilku innych) nie przekonałem – to trudno. Jeszce raz zachęcam do lektury raportu komisji Millera.

  16. Do pożyteczny
    Idiotą to jestes ty!!!! Widziałeś miejsce zdarzenia?!!! Tam nie jest ścięta tylko jedna brzoza – tam jest ściętych kilkadziesiąt szczytów drzew różnej o różnej grubości a nie tylko jedna brzoza. Skrzydło metodycznie „młóciło” po tych drzewach gdy samolot opadał z prędkością jak wynika z danych zapisanych przez rejestrator pracy silników ponad dwukrotnie większą niż wartość krytyczna!!!!!!! określona przez producenta samolotu!!! dla tego typu samolotu!!! A w końcu osłabiona na skutek uderzeń struktura krawędzi skrzydła „natrafiła” na nieszczęsna brzozę” która była o wiele grubsza od pozostałych drzew i skrzydło się oderwało. Według ciebie ile może wytrzymać skrzydło samolotu – wycięcie całego Parku narodowego!!!??? Jak się pożyteczny idioto douczysz to sie dowiesz że ażurową ( pustą) konstrukcje skrzydła wykonaną z duraluminium ( a nie ze stali jak twierdzi niejaki spec Jędraszewski) można uszkodzić nawet ręcznie silnym uderzeniem styla do łopaty a co dopiero po uderzeniu w drzewo. To że to skrzydło wytrzymało do pewnego czasu „młócenie” po tylu drzewach trzeba zawdzięczać solidności starych radzieckich konstrukcji samolotów. Dzisiejsze samoloty których podobnie jak inne urządzenia także dosięgła „Chińska oszczędność materiałowa” nie wytrzymałyby połowę z tego co wytrzymało skrzydło Tupolewa!!! Amen

  17. Potrafi Pan ze zrozumieniem przeczytać kilkusetstronicowy, napisany trudnym technicznym językiem raport, a ma Pan problem z paroma zdaniami komentarza. Raz jeszcze przypomnę moje stanowisko: „Ja uważam, że na chwilę obecną brak wystarczających dowodów przemawiających za wielce prawdopodobną hipotezą o zamachu (to samo dotyczy teorii „pancernej brzozy”). Może, jak w przypadku sowieckiej zbrodni w Katyniu musimy poczekać na jeszcze większą zmianę sytuacji politycznej, której następstwem będzie ujawnienie nowych – jeśli takowe istnieją – dowodów.”

    To Pana zdaniem i zdaniem autorów raportów Anodiny i Millera „Tutaj … – bez problemu da się.” ułożyć wszystko (domyślnie: przyczyny i przebieg) w logiczną całość. Są wątpiący, podważający niektóre ustalenia oraz zwracający uwagę na „pominięcie” pewnych faktów: zdolność słynnej brzozy do dokonania takich zniszczeń (w innych zdarzeniach samoloty lepiej radziły sobie z drzewami) czy stopień rozpadu samolotu (owa „defragmentaryzacja”). Pan może ufać specjalistom, ale inni (dziwadła, stare dziady, indywidua – może konkretniej, proszę zaprezentować członków zespołu) mogą im nie ufać, mówiąc sprawdzam. Raz jeszcze podkreślę – Pan twierdzi, że dostępny materiał dowodowy w pełni wystarczy by ustalić przebieg tragedii. Inni uważają, że nie i także w oparciu o to podważają – całkiem zasadnie – raporty duetu A-M.

    Poruszył Pan problem odpowiedzialności min. za brak wraku. W latach 2010 – 2015 w Polsce rządziła koalicja PO-PSL i to ona ponosi odpowiedzialność za to, że Rosjanie utrudniali na wiele różnych sposobów ustalenie prawdy. Późniejsze dywagacje Pana Jarosława Kaczyńskiego nie mają tu nic do rzeczy.

    Zaczynamy zbliżać się do wspólnego punktu. Tak, niezależnie od przyczyn tragedii w interesie rosyjskim było „mataczenie” i kreowanie stanu ciągłej niepewności. Tak jest do teraz. I będzie dotąd, aż pojawią się (jeśli istnieją) niepodważalne dowody potwierdzające taki lub inny przebieg zdarzenia.

    Ale skoro już o odpowiedzialności. Przyjmując za wiarygodny raport Komisji Millera (zwłaszcza jego pierwszą „przygotowawczą” część) nie sposób nie stwierdzić, że jest on solidnym oskarżeniem rządzącej od 2007 r. koalicji PO-PSL, która odpowiadała w owym czasie za dwa kluczowe dla sprawy resorty: dyplomację i wojsko.

  18. A czytał pan raport komisji Millera? Te trzysta parędziesiąt stron? No to może przynajmniej by pan spróbował. A jak pan już przeczyta, to pogadamy. Mimo starań pis usunięcia raportu ze wszystkich stron nad którymi rząd ma kontrolę jest on nadal dostępny w sieci.
    Bardzo ryzykowna decyzja o obniżeniu pułapu lotu do stu metrów czy nawet mniej, w warunkach całkowitego braku widoczności, bez działającego w Smoleńsku systemu ILS, skądś się chyba wzięła. Żaden pilot cywilnego samolotu pasażerskiego nie zrobiłby czegoś takiego. Widocznie kapitan musiał mieć ważny powód. I nie trzeba być jasnowidzem, aby po doświadczeniach z Tibilisi i tego co spotkało kapitana Pietruczuka, z falą hejtu i nawet próbą oskarżenia go przez prokuraturę wojskową o niewykonanie rozkazu prezydenta (Protasiuk był wtedy u Pietruczuka drugim pilotem) zrozumieć dlaczego lecąc do Smoleńska Protasiuk zachowywał się tak, a nie inaczej.
    Po pierwsze: przeczytałem kilkakrotnie raport Millera i moim zdaniem wygląda on całkiem sensownie. Po drugie: trochę hobbistycznie interesuję się lotnictwem, więc to co w raporcie napisano, przynajmniej co do podstawowych pojęć, nie jest mi obce. Po trzecie: wolę zaufać specjalistom z Komisji Badania Wypadków Lotniczych niż maciereiczowskiemu zgromadzeniu dziwadeł, starych dziadów i indywiduów bez wyraźnych kwalifikacji, które żrą się między sobą i nie potrafią okazać żadnych przekonujących dowodów potwierdzających paranoje Antoniego.
    Ten 1% ze stu to przypadki, kiedy z zapisem z czarnych skrzynek jest problem (np. z niewiadomych przyczyn piloci poza paroma półsłówkami milczeli jak zaklęci), albo gdy mimo wszystko nie udaje się ułożyć zdarzeń logiczną całość. Tutaj natomiast – bez problemu da się.
    Rekonstrukcja samolotu – zbieranie szczątków i układanie ich na specjalnych siatkach stosuje się niezwykle rzadko, gdy w żaden inny sposób nie można dojść prawdy. Ale zarzut – do kogo? Przecież to Kaczyński siedem lat temu obiecywał, że jak tylko dojdzie do władzy, to zaraz doprowadzi do zwrotu wraku – dla niego to bułka z masłem. Że tylko nieudolny Tusk nie umiał.
    Na koniec: jeśliby przyjąć, że Rosjanie się zamachnęli, a potem wszystko fantastycznie genialnie spreparowali, to idąc tym tropem żadnych wniosków nie da się wyciągnąć, nawet tych świadczących rzekomo na korzyść macierewiczowskiej tezy o zamachu, prawda? Bo skoro wszystko mogło zostać zmanipulowane ….
    Dziś Maciereicz opowiadał w kółko to samo co przed paroma laty. Wiem, ale nie powiem. Mam miażdżące dowody, ale teraz ich jeszcze nie ujawnię. Nuda.

  19. Człowiek przytomny ma zapewne świadomość, że nie sposób uznać raportu Komisji Millera, choćby z racji mocno ograniczonego materiału dowodowego, za miarodajne źródło wiedzy o przyczynach i przebiegu tragedii smoleńskiej.

    Wystarczy powiedzieć to wprost, a nie sugerować, że nie ma świecie ludzi odpowiednio przygotowanych (poza rzecz jasna członkami Komisji) zdolnych do jego przeczytania i zrozumienia.

  20. Kto jest autorem teorii zamachowej, której tezy i etapy realizacji prezentuje Pan w swoim komentarzu?

    Pańskie zdanie „Nie zrobił tego w obawie przed oskarżeniami o tchórzostwo”. Napisał Pan, że Kapitan podjął decyzję bojąc się oskarżeń. Czy to nie zarzut tchórzostwa? Rozwinięcie tego wątku i pogłębioną analizę motywów działania Kapitana interpretuję jako przyznanie, że posunął się Pan za daleko.

    To Pan wierzy raportom Anodiny i Millera – zakładam, że nie prowadził Pan własnych badań w tym zakresie. Ja napisałem: „uważam, że na chwilę obecną brak wystarczających dowodów przemawiających za wielce prawdopodobną hipotezą o zamachu.” Również hipoteza „pancernej brzozy” nie została, moim zdaniem, dowiedziona.

    Nawet Pańskie 99 % to nie 100 %. Rekonstrukcji wraku nie wykonano. O „skrupulatności” w gromadzeniu materiału dowodowego świadczą późniejsze znaleziska polskich archeologów. O badaniu ciał ofiar katastrofy, w świetle znanych faktów, lepiej nie wspominać.

    Nie wiem jak Pan, ale ja nie uważam by o merytorycznej wartości tekstu decydował jego (cokolwiek to znaczy, zacznijmy od pytania: dla kogo?) „poziom trudności”.

    Nawet laureaci Nagrody Nobla nie mieli oporów przed objaśnianiem zjawisk fizycznych za pomocą prezentacji z wykorzystaniem przedmiotów „codziennego użytku”. Parówki nie są wyjątkiem. Powoływanie się na nie można uznać za przejaw ignorancji, a w tym kontekście (u nie ignoranta) za manipulację mającą zdyskredytować (wśród ignorantów) autorów prezentacji.

  21. Nieszczęściem komisji Milera był przede wszystkim jej przewodniczący: wybrany do pełnienia tej funkcji prawdopodobnie ze względu na znaną powszechnie tępą urzędniczą uczciwość. Miller miał gwarantować, że wszystkie procedury zostaną spełnione, że będzie trzymał się wszystkich możliwych przepisów. Penie tak. To prawda, tylko, że w efekcie przekaz komisji był kompletnie niezrozumiały dla przeciętnego odbiorcy. Słuchając go miało się ochotę zasnąć już po pięciu minutach.
    Raport zaczyna się od wymienienia stu tysięcy technikaliów, błędów popełnionych na poziomie szkolenia załogi, potknięć formalnych przy organizowaniu lotu, itp Tylko że one praktycznie miały minimalny albo żaden wpływ na to, co zdarzyło się w ostatnich kilku minutach przed katastrofą. Raport Millera należało więc drastycznie skrócić, przetłumaczyć na ludzki język i dać w telewizji komuś potrafiącemu go przeczytać, aby ludzie zrozumieli co zaszło.
    Ponieważ tego nie zrobiono, pojawił się Kaczyński z zamachem i Macierewicz z bombą. I wielu im, jak Leszek, uwierzyło.

  22. Ma pan fatalną tendencje do unikania – pomijania milczeniem oczywistych argumentów przeczących pańskim przekonaniom. Powtarzam więc raz jeszcze: jedna z głównych tez zamachowych polega na tym, iż do katastrofy doszło wskutek zamachnięcia się dwóch zestrachanych rosyjskich kontrolerów lotów z wieży w Smoleńsku (Korsarz), którzy w ciągu pół godziny przed zbliżeniem się tupolewa:
    1. zorientowali się, że schodzi gęsta mgła, więc
    2. doszli błyskawicznie do wniosku, że nadarza się doskonała okazja do zamachnięcia,
    3. zapytali o instrukcję Moskwę, jak się zamachnąć i otrzymawszy ją
    4. wprowadzili swój niecny zamiar, z typowo wschodnią przebiegłością w czyn.
    Co pan na to? Wierzy pan w te bzdury? Tak było? Słuchał pan uważnie nagrania z kokpitu i zrozumiał pan z tego cokolwiek?
    Nie napisałem nigdzie, że kapitan P. stchórzył. Niech pan nie kłamie. Prawdopodobnie bał się odium nieudacznika, który nie potrafił wylądować w trudnych warunkach (a na przykład niedawno jak-40 potrafił). Więc postanowił dać sobie alibi i wykonać tzw. próbne podejście, naginając nawet zasady bezpieczeństwa po to aby: jeśli zdarzy się cud i nagle otworzy się okno we mgle – wylądować (oklaski), a jak nie, to przynajmniej pokazać, że bardzo się starał, że zrobił nawet więcej niż normy przewidują. .
    Przyczyn nieudanej próby i ostatecznie katastrofy, jak zwykle w razie wypadku lotniczego, było wiele: słaba pomoc dla kapitana ze strony pozostałych członków załogi, przeciążenie obowiązkami, w tym prowadzenie rozmów z wieżą – co wszystko go rozpraszało, zdumiewająca decyzja o przełączeniu wysokościomierza barycznego na ciśnienie standardowe w celu wyłączenia systemu TAWS, którego ostrzeżenia go denerwowały, zbyt duża prędkość schodzenia, co powodowało, że w krytycznych sekundach maszynie trudniej było się wzbić w górę i dało kapitanowi mniej czasu na reakcję, i tak dalej, i tak dalej. Zrozumiał pan coś z tego? Nie? Tak myślałem.
    Dlatego pewnie woli pan wierzyć w bombę. Ponieważ wiara w bombę jest prosta: buch i po wszystkim. Nie wymaga wczytywania się ze zrozumieniem w trudny techniczny tekst.
    Zapisy w czarnych skrzynkach: nagrania z kabiny pilotów i rejestrator parametrów lotu prawie zawsze, w 99% dają pewność co do przyczyn katastrof lotniczych nawet, gdy szczątki samolotu znajdują się np. głęboko w morzu. Tu zapisy rozmów pilotów i zapisy pracy wszystkich ważniejszych układów samolotu są spójne i jednoznaczne.
    Pan woli wierzyć teoriom o wybuchających parówkach, fałszywym dowodom podkładanym rzekomo na wycieraczkę byłemu głównemu ekspertowi Maciererwicza, innemu wspaniałemu ekspertowi, który zna się na wypadkach lotniczych ponieważ widział raz kiedyś samolot, itp. itd.
    Trochę to chore. No ale to pańska sprawa.

    .

  23. Czy Pańskie pytanie czytać jako sugestię, że latanie samolotem musi korelować u latającego z zainteresowaniem lotnictwem oraz wzbudzać zaufanie do jego wypowiedzi na ten temat?

    Widzę, że w jednym przytomnie zmienił Pan zdanie. To już nie tchórzostwo, ale nadzieja, że „nad ziemią mgła będzie mniejsza i może się uda” miała skłonić kapitana Arkadiusza Protasiuka do podjęcia decyzji (tu, przy całym szacunku dla Pańskiej znajomości zagadnienia, pozwolę sobie na znaczące sprostowanie) o podejściu do lądowania. Ten manewr nie wymusza lądowania.

    Nie wiem co Pan słyszał. I nie rozumiem dlaczego (chyba nie zgodnie z zasadą „w gazecie napisali lub w telewizji pokazali”) uznaje Pan to za wartościowy materiał dowodowy. Byli tacy, którzy słyszeli w nagraniach z kokpitu głos Pana gen. Błasika. Analiza Instytutu Ekspertyz Sądowych wykluczyła taką możliwość. Jest gorzej. Na czym opierać przekonanie, że dostarczony przez Rosjan materiał dowodowy, w tym zapisy rejestratorów (same rejestratory) nie został zmodyfikowany? Także Instytut FSB (tak !) zasugerował możliwość ingerencji w cyfrowe zapisy nagrań jednego z rejestratorów. Mnie to nie dziwi. Nawet jeśli w istocie doszło do katastrofy lotniczej. Idą Pana tropem – wszelkie rosyjskie działania utrudniające śledztwo, mogły wzbudzić w części polskiej opinii publicznej przekonanie, że doszło do zamachu. A na tym przeświadczeniu i towarzyszącej mu polaryzacji polskiego społeczeństwa mogło zależeć Prezydentowi Rosji. I tak sobie możemy gdybać.

    Różni nas jedno. Pan wie nawet co myślał pilot i w istocie wierzy w ustalenia takich czy innych komisji. Ja uważam, że na chwilę obecną brak wystarczających dowodów przemawiających za wielce prawdopodobną hipotezą o zamachu. Może, jak w przypadku sowieckiej zbrodni w Katyniu musimy poczekać na jeszcze większą zmianę sytuacji politycznej, której następstwem będzie ujawnienie nowych – jeśli takowe istnieją – dowodów.

  24. Wyobrażasz sobie, że kontroler „prowadzi” pilota w rodzaju: „teraz skręć w prawo, obniż lot o 10 metrów zmniejsz prędkość o 10 węzłów” itp? Więc – nie. Kontroler przede wszystkim dla o to, aby samoloty nie zbliżały się do siebie w powietrzu i zachowały tzw. separację, wydają zgodę na starty i lądowania na wyznaczonych pasach. Kontrpler po wydaniu zgody na lądowanie wyznaczeniu kierunku na przyziemienie może ewentualnie śledzić położenie samolotu i ostrzegać pilota, jeśli coś wydaje mu się nie w porządku. Natomiast ostateczna decyzja lądować czy nie zawsze należy do pilota. Pilot który nie widzi świateł pasa, gdy zbliża się do lotniska bez systemu ILS, absolutnie nie powinien lądować! To zupełne abecadło pilotażu. Natomiast kapitan P. obniżał lot cały czas licząc, że nad ziemią mgła będzie mniejsza i może się uda. Pomimo wielokrotnych ostrzeżeń systemu TAWS (pull up, terrain ahead) że znajduje się na niebezpiecznie niskiej wysokości. Niestety, mgła – czy właściwie chmura – sięgała ziemi. Nie „udało się”.
    Słyszałeś Leszku nagrania i wycie sygnału ostrzegawczego? Przez wiele sekund. A oni pomimo to sobie nadal lecieli i lecieli . Wstrząsające.

  25. Z ustaleń polskiej podkomisji smoleńskiej najbardziej szydzą dziś ci, którzy dekadę temu bezkrytycznie przyjęli raport MAK opracowany przez ludzi Putina – Tatianę Anodinę i Siergieja Szojgu.

    Kreml – pomimo wojny na Ukrainie – wciąż może liczyć na pożytecznych idiotów w Polsce.

  26. Do Policjant :Samolot TU 154 M 101 wrócił do Polski po remoncie w Samarze 23 -12 2009 r. to tak dla przypomnienia

  27. Do Hotin
    Dlaczego uparcie wprowadzasz obywateli w błąd. Tupolew był remontowany w zakładach remontowych w Samarze ponad dwa lata przed feralnym lotem. Po remoncie wykonał już kilkadziesiąt lotów i nie wybuchnął. Przypomnę jeszcze tylko że przed każdym lotem o statusie VIP samolot jest sprawdzany przez psy tropiące „na materiał wybuchowy” Czy chcesz mi wmówić że bomba umiejscowiona została w samolocie i ponad dwa lata oczekiwała na zebranie właściwej ekipy” do odpału” i zaprogramowana została akurat na dzień rocznicy?? z założeniem że polecą akurat tym samolotem? Czyli dwa lata wczesniej Ruscy juz wiedzieli że w tym dniu ekipa poleci właśnie tym samolotem i ci co przeznaczeni „do odpału” będa wszyscy w samolocie- obecni – sprawdzeni z listą obecności w ręce. Zejdź człowieku na ziemię i dorośnij. .

  28. Pozwolę sobie przytomnie zauważyć, że to co jeden z komentujących nazwał „objawieniami Antoniego” było wynikiem pracy opartej na solidnej bazie źródłowej (choć z wiadomych przyczyn mocno ograniczonej), którą poddano analizie w oparciu o znajomość praw fizyki i z wykorzystaniem nowoczesnych metod i narzędzi.

    Tego samego nie sposób powiedzieć o takich, w istocie objawieniach: „intencjonalne spowodowanie katastrofy prezydenckiego tupolewa przez Rosjan musiałoby w cudowny sposób skorelować się z mgłą”, czy dalej „Bez mgły też odpalenie rzekomych bomb wzbudziłoby natychmiast mnóstwo podejrzeń – samoloty nie wybuchają nagle, ot tak sobie w powietrzu. Dlatego:
    Nie było żadnych bomb.”

    Skąd Autor czerpie wiedzę, że coś „musiałoby” lub „wzbudziłoby”? A jeśli nawet, to skąd pewność, że potencjalny sprawca przejmowałby się tymi przypuszczeniami? Wszak (post factum) można uznać za prawdziwe zdanie , że agresja Rosji na Ukrainę „wzbudziłaby” oburzenie w wielu krajach i „musiałaby” skutkować ryzykiem nałożenia na Rosję szeregu sankcji. Czy to potencjalne zastrzeżenie wpłynęło na decyzję Prezydenta Rosji?

    I dalej: „Nawet jeśli rosyjscy kontrolerzy błędnie informowali załogę, to i tak kapitan w ostatecznym rozrachunku ląduje sam i w warunkach braku widoczności powinien odejść na drugi krąg. Nie zrobił tego w obawie przed oskarżeniami o tchórzostwo (casus Gruzji) i mając przełożonego generała stojącego z tyłu fotela. Tyle.”

    Mogę się mylić, ale sądzę, że Autor komentarza sam nie prowadził stosownych badań i swoje informacje opiera raczej na publikowanych wcześniej raportach. W jednym z nich wskazano na ewidentne błędy rosyjskich kontrolerów w istocie dezinformujących polską załogę. Co więcej, zwyczajny zdrowy rozsądek każe przyjąć, że (odrzucając to „Nawet jeśli”) prawidłowo informowani piloci nie znaleźliby się tak daleko od pasa lotniska. Gdyby jednak, z racji przypisywanego im przez niektórych złego wyszkolenia, znaleźli się na niewłaściwym kursie, to profesjonalni i prawidłowo informujący rosyjscy kontrolerzy na pewno zwróciliby na to uwagę przekazując załodze stosowny komunikat.

    Zarzucić, bez dania jakichkolwiek dowodów, tchórzostwo osobie nie mogącej się bronić to jednak zwyczajne draństwo. I to zachowanie wcale mnie nie dziwi. Niemożność podjęcia merytorycznej dyskusji często „owocuje” odwołaniem do emocji.

    Dla porównania obejrzałem dzisiejszą „publikację” Platformy Obywatelskiej dotyczącą smoleńskiej tragedii. Ciekawe samooskarżenie. W roku 2010 władzę sprawowała koalicja PO-PSL. Odpowiadała za dyplomację i wojsko. Wbrew narzucanej przez lata narracji „Tupolew” nie był samolotem prezydenckim lecz rządowym. Skoro wina, zdaniem zwolenników teorii „pancernej brzozy”, spoczywa na stronie polskiej, to tym, który ponosi największą odpowiedzialność (mając na uwadze rangę wydarzenia) jest ówczesny Premier Donald Tusk.

  29. To był zamach,a nie katastrofa lotnicza. Przypomne może,że na krótko przed ta tragedia i rozdzieleniem wizyt,samolot ten przeszedł ,,remont” w rosyjskich zakładach serwisujacych TU-134m. ,A wszystko to zostało zaplanowane z premedytacją na wrześniowym spacerze po sopockim molo. Wiadomo z kim.

  30. Z raportem podkomisji smoleńskiej oraz z opublikowanymi załącznikami, które liczą ponad 10 tys. stron, możecie się państwo zapoznać w internecie.

  31. do Policjanta – oczywiście ma Pan rację. Jednak jeśli ktoś woli usilnie wierzyć w objawienia Antoniego, tego i tak żadne racjonalne argumenty nie przekonają.
    do h. – katastrofa w Lesie Kabackim. I paręset innych podobnych katastrof, gdzie samolot wbija się w las. Swego czasu Antonii twierdził, że samolot pasażerski (a zwłaszcza ruski, bo solidny) powinien kosić drzewa jak pług i wylądować prawie w całości. Ale Antonii jest niestety szalony.
    Powtarzam: intencjonalne spowodowanie katastrofy prezydenckiego tupolewa przez Rosjan musiałoby w cudowny sposób skorelować się z mgłą. Bez mgły, przy dobrej widoczności, piloci nawet przy złych komendach rosyjskich kontrolerów, wylądowaliby bezpiecznie. Bez mgły też odpalenie rzekomych bomb wzbudziłoby natychmiast mnóstwo podejrzeń – samoloty nie wybuchają nagle, ot tak sobie w powietrzu. Dlatego:
    Nie było żadnych bomb.
    Nawet jeśli rosyjscy kontrolerzy błędnie informowali załogę, to i tak kapitan w ostatecznym rozrachunku ląduje sam i w warunkach braku widoczności powinien odejść na drugi krąg. Nie zrobił tego w obawie przed oskarżeniami o tchórzostwo (casus Gruzji) i mając przełożonego generała stojącego z tyłu fotela. Tyle.

  32. Do hotin. Nie zakłamuj faktów. Teren przed lotniskiem był mokry jak płyta stadionu po deszczu, jak każdy leśno- trawiasty teren po dżdżystej nocy i po deszczu, a nie podmokły!!!!! i miękki!!!

  33. Do przytomny
    Żaden wybuch nikogo nie zabił bo żadnego wybuchu nie było. Na rejestratorze jest wyraźne nagranie rozpaczliwych krzyków pasażerów samolotu na 3 sek. przed uderzeniem o ziemię. Krzyczeli rozpaczliwie dlatego gdyż samolot leciał juz wówczas w pozycji odwróconej – nastąpiła rotacja- co jest naturalnym stanem rzeczy gdy w wyniku uderzenia o przeszkodę jakikolwiek samolot utraci jedno ze skrzydeł. Co do kwestii lotniska prosze zapoznac sie z ukształtowaniem terenu przed lotniskiem. Przed lotniskiem Siewiernyj znajduje się ponad 600 metrowej długości jar – czyli depresja. Piloci lecieli sobie tym jarem jak gdyby nigdy nic błędnie interpretując wskazania wysokościomierza barycznego – krótko mówiąc znajdowali się o wiele niżej niż jak sądzili jest rzeczywista wysokość lotu. Gdyby nie ten jar to samolot mówiąc kolokwialnie rozpieprzył by się juz kilometr wcześniej i nie byłoby w ogóle tematu stanu lotniska

  34. Prszę do was POwce i POlicjanci. Podajcie chociaz jeden przykład z katastrof lotniczych,gdzie samolot rozbija się na milion częsci na podmokłym terenie,a wszyskie dowody rzeczowe są niszczone i tuszowane .

  35. Właśnie raport Macierewicz przedstawia. „Były dwie bomby, jednak w skrzydle, druga w centropłacie, której wybuch zabił całą delegację z prezydentem”. Poza tym zamach polegał na błędnym naprowadzaniu rosyjskich kontrolerów. Itepe, itede, w kółko to samo, słyszeliśmy to już milion razy.
    W takim razie:
    1. po co zamachnięto się poprzez złe komendy kontrolerów, skoro samolot i tak zniszczyły bomby?
    2. skąd Tusk wiedział, że 10 kwietnia o godzinie 8:40 nad Smoleńskiem pojawi się gęsta mgła? Czyżby Tusk jest wszechmocny i potrafi zaklęciem zmieniać pogodę?

  36. Do bliżej nieokreślonej @-y Pisow-ca
    Ci co pisali ten raport jak też ci co wierzą w te wierutne brednie- niemerytoryczne i bezdowodowe w nim zawarte winni i to jak najszybciej zapoznać się z lekarzem wiadomej profesji. Niestety patokatolickiego fanatyzmu Antoniego M i innych nie da się wyleczyć tzw. zdalną konsultacją lekarską

  37. Do bliżej nieokreślonej @-y Pisow-ca
    Ci co pisali ten raport jak też ci co wierzą w te wierutne brednie i niemerytoryczny i bezdowodowy w nim zawarty winni i to jak najszybciej zapoznać się z lekarzem wiadomej profesji. Niestety patokatolickiego fanatyzmu Antoniego M i innych nie da się wyleczyć tzw. zdalną konsultacją lekarską

  38. Proszę zapoznać się z dzisiaj ogłoszonym raportem smoleńskim,
    a nie wypisywać wyssanych z palca bzdur,
    ubliżając w ten sposób pamięci ofiar tej tragedii.

  39. Za katastrofę odpowiadają w sposób bezpośredni dwie osoby – obie już nie żyją więc poniosły zasłużoną karę. Kaczyński któremu nie chciało się wstać z łóżka o czasie przez co samolot wystartował z ponad 40 minutowym opóźnieniem i w konsekwencji piloci musieli podjąć próbę lądowania w gęstej mgle poniżej dopuszczalnego poziomu widoczności oraz znajdujący się pod wpływem alkoholu Błasik który wbrew przepisom przebywał w kabinie pilotów i stojąc za ich „plecami” naciskał aby lądować stosując presję na pilotów co zresztą nagrało się na rejestratorze. Dla Błasika bylo to być albo nie być bo juz w 2014 roku podpadł Prezydentowi gdy jego podwładny – pilot odmówił lądowania samolotu prezydenckiego pod ostrzałem. Tak wygląda prawda i choćby Macierewicz przez kolejne 10 lat bawił się modelami samolotów nic tej prawdy ni zmieni. A głoszenie przez niejakiego Jędraszewskiego na kazaniu że to niemożliwe żeby brzoza mogła złamać skrzydło w samolocie karze zadac pytanie gdzie ukończył szkołę podstawową i kto uczył go fizyki

  40. Advoce. Dzisiaj zostanie opublikowany raport końcowy przez Pana Macierewicza,więc słuchaj uważnie Eugeniuszu,sługo Platformy i Putina.

  41. Upamiętniono zamach, nie katastrofę, jak pisze Redakcja. Prawda hotinku? Dlaczego nie grzmisz!

Send this to a friend