Początek zagłady w Auschwitz był głównym motywem 77. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. W związku z pandemią koronawirusa w obchodach na terenie Miejsca Pamięci wzięła udział niewielka grupa gości, przede wszystkim kilkanaścioro ocalałych.
W audytorium Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście obecne były także delegacja francuska na czele z premierem Jeanem Castexem, delegacja władz polskich na czele z sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP Wojciechem Kolarskim, a także ambasadorowie wielu krajów. Honorowy patronat nad obchodami rocznicowymi objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda.
Prowadzącym obchody był Marek Zając, przewodniczący Rady Fundacji Auschwitz-Birkenau, który rozpoczął obchody stojąc w pobliżu bramy z napisem ‘Arbeit macht frei’.
– Ze względu na pandemię z większością z państwa spotykamy się dziś online i za pośrednictwem mediów. Jednak niezmiennie najważniejszymi punktami odniesienia dla nas wszystkich są i będą relacje ocalałych z Auschwitz i Zagłady oraz właśnie to autentyczne miejsce – mówił.
– Pandemia postawiła nowe wyzwania także przed edukacją. Tu w Miejscu Pamięci Auschwitz-Birkenau musieliśmy się zmierzyć z zadaniem szczególnie trudnym – jak połączyć autentyzm z najnowszymi technologiami i zdalnym nauczaniem? W efekcie we współpracy z Fundacją Auschwitz-Birkenau oraz izraelskim firmami Appsflyer i Diskin powstaje unikalny na skalę światową projekt zdalnego oprowadzania po Auschwitz – powiedział, przechodząc przez autentyczny teren poobozowy. – Dzięki temu historię Auschwitz będziemy przybliżać tym, którzy z różnych przyczyn nigdy nie mogliby tu przyjechać – podkreślił, po czym przeszedł do audytorium MCEAH.
Motywem przewodnim tegorocznych obchodów był początek masowej zagłady Żydów w komorach gazowych.
– W swoich początkach od czerwca 1940 r. Auschwitz był obozem koncentracyjnym przeznaczonym przede wszystkim dla polskich więźniów politycznych. Niemal dwa lata później, 26 marca 1942 r., dotarł tu transport 999 słowackich Żydówek. Było to preludium masowej zagłady w Auschwitz. Kilka pierwszych grup deportowanych Żydów stanowiły osoby zdolne do pracy – potrzebne jako niewolnicy w rozbudowywanym kompleksie obozowym. Jednak już pod koniec kwietnia w transportach zaczęły pojawiać się osoby z punktu widzenia Niemców nieprzydatne – ludzie starsi czy dzieci. Ich, po selekcji dokonywanej przez lekarzy SS, zaczęto natychmiast mordować w komorach gazowych – mówił Marek Zając.
Dzięki nagraniu udostępnionemu przez Fundację Rena’s Promise z przygotowywanego dokumentu: „999. Młode kobiety z pierwszego oficjalnego transportu żydowskiego do Auschwitz” zebrani usłyszeli głosy trzech kobiet ocalałych z transportu z 26 marca 1942 r.: Elisabeth Silberstein Bence, Judith Spielberg Mittelman oraz Edith Friedman Grosman.
„Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, co się z nami dzieje. Ja siedziałam w kącie i patrzyłam, co się dzieje. Niektórzy krzyczeli, płakali… Ale nikt nie był w stanie przewidzieć, co się wydarzy” – mówiła Elisabeth Silberstein Bence.
Bogdan Bartnikowski urodził się w 1932 r. W czasie Powstania Warszawskiego wraz z matką został wypędzony z domu i skierowany do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd 12 sierpnia 1944 r. zostali obydwoje wywiezieni do KL Auschwitz-Birkenau. W obozie został zarejestrowany jako więzień numer 192731. 11 stycznia 1945 r. został razem z matką ewakuowany do Berlina-Blankenburga (komando robocze obozu Sachsenhausen), gdzie do wyzwolenia w dniu 22 kwietnia 1945 r. pracował przy odgruzowaniu miasta. Po wyzwoleniu powrócił wraz z matką do Warszawy.
– Niedawno na spotkaniu z uczniami z klasy przedmaturalnej opowiadałem o naszych dziecięcych, obozowych przeżyciach i po kilkunastu pytaniach dotyczących szczegółów życia w obozie, padło pytanie „A czy w Birkenau była szkoła?”. Parsknąłem śmiechem. Birkenau? Szkoła? Ale po chwili sobie pomyślałem: tak, to była szkoła. To była szkoła przetrwania. Szkoła, kiedy chciano z nas zrobić niewolników, chciano nas pozbawić nadziei na jakiekolwiek życie, przygotować nas do tego, żebyśmy karnie, jak zwierzęta, pomaszerowali piątkami do komory gazowej. Zgodnie z przeznaczeniem tego obozu – mówił Bogdan Bartnikowski.
– Bardzo mało nas już jest. Jest w tej chwili na tej sali dosłownie kilka osób, kilkoro tamtych dzieci, które pamiętam, z którymi najpierw byłem na FKL-u, w obozie kobiecym, przez jeden dzień, a potem w obozie męskim. Spotykamy się nadal, mówimy o naszej przeszłości obozowej. To są dla nas tragiczne wspomnienia. Każde takie wspomnienie to jest wyrywanie z siebie tych okropnych przeżyć, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że musimy o tym mówić. Żeby zachować pamięć o tym, co tutaj się działo, o tym, co totalitaryzm może doprowadzić w swoich zapędach – dodał.
Halina Birenbaum urodziła się w 1929 r. w Warszawie. W trakcie II wojny światowej została osadzona w getcie warszawskim, a następnie w kilku niemieckich obozach koncentracyjnych. Kolejno na Majdanku, gdzie straciła matkę, Auschwitz-Birkenau, Ravensbrück a także Neustadt-Glewe. Jej ojciec zginął w Treblince. Spośród wszystkich jej krewnych wojnę przeżył tylko jej brat. W 1947 r. wyjechała do Izraela, gdzie rozwijała twórczość literacką.
– Odchodzą Ci, którzy te męki przeżyli, zapamiętali na zawsze i wszystkimi siłami starali się zadokumentować światu, by utrwalić w pamięci ludzkiej, przestrzec przed ich powtórzeniem. Przychodzą na świat i wzrastają nowe pokolenia, dla których te dzieje są dalekie, stare, jakby nie dotyczące ich. Zwłaszcza, że są one tak koszmarne, a od smutków i tragedii chciałoby się raczej uciekać niż się w nie zagłębiać. Chce się zapomnieć, umniejszać, zaprzeczać ich istnieniu – fałszować historię. A zapomnienie zbrodniczych faktów tej wojny i zagłady jest po prostu ponownym tego okropnego zagrożeniem – powiedziała.
– Myślę dziś z ogromnym żalem, że za mało zdołałam dokonać swymi żarliwymi przekazaniami z tych lat wojny i zagłady mojego narodu żydowskiego z Polski i wszystkich krajów Europy. Długo nie chciano nas słuchać, wierzyć, być skłonnym wyobrazić sobie, aż odeszła ze świata większość ocalałych – aż się staje za późno, skoro mogą odbywać się śmiało, bezczelnie, bezkarnie te butne marsze nienawiści i krzyki ogłuszające: „Śmierć Żydom, Śmierć obcym, śmierć uchodźcom!”. Śmierć! Ludziom innym. Ona przyjdzie. Nikogo nie ominie w życiu. Nikt nie żyje wiecznie ani silni, ani słabi, jedynie pamięć – ona jedna jest wieczna. Od pokolenia do pokolenia – mówiła Halina Birenbaum.
Następnie głos zabrał dyrektor Muzeum Auschwitz dr Piotr M. A. Cywiński: – W tym miejscu i w tej chwili trzeba przypomnieć, że hasło „Nigdy więcej” nie powstało po wojnie. Było je już słychać w obozie. I że nie był to krzyk o wieczną pamięć, ale o opamiętanie, swoiste motto dla czasów przyszłych. A czasy są takie, jakie chcieliśmy i zdołaliśmy stworzyć. Nadal w naszej pamięci zbyt mało rodzi się owego moralnego niepokoju, który każe nam podważać naszą zbyt częstą obojętność. Nie o taką pamięć chodziło ofiarom, byłym więźniom, Ocalałym.
– Dziękując zatem obecnym tu Ocalałym z Auschwitz i dziękując tym wszystkim, którzy nie mogąc być obecni śledzą te obchody poprzez media i Internet… Proszę każdego – po prostu – o chwilę ciszy, o własną refleksję nad swoją własną odpowiedzialnością, własną obojętnością i własnym zaangażowaniem. To jesteśmy winni ofiarom. Temu przede wszystkim ma dziś służyć pamięć – podkreślił Piotr Cywiński.
Kolejną część obchodów poświęconą nowym technologiom w edukacji o Auschwitz rozpoczął przewodniczący nowojorskiej Auschwitz-Birkenau Memorial Foundation Ronald S. Lauder: – Gdy ludzie nie wiedzą nic o nazistach i komorach gazowych, o tych okrucieństwach, właśnie wtedy tego rodzaju zbrodnie mogą się powtórzyć. Dlatego ludzie – zwłaszcza młodzi – muszą tu przybyć i zobaczyć na własne oczy. Co jednak możemy zrobić w dobie pandemii i ograniczonych możliwości podróżowania? Stworzyliśmy nową koncepcję – zdalne zwiedzanie na żywo z przewodnikiem.
Następnie Marek Zając opowiedział o jeszcze jednym wyjątkowym narzędziu, które służyć będzie edukacji o historii obozu – projekcie Auschwitz VR.
– Wspólnie z Fundacją Auschwitz-Birkenau i polską firmą Real Invented Studio tworzymy jego wirtualne odwzorowanie z czasów wojny i zagłady. To projekt pod wieloma względami absolutnie przełomowy. Niezwykła jest jego precyzja. Z wielką pieczołowitością i dbałością o szczegóły, w oparciu o archiwalne dokumenty, historyczne fotografie i współczesne skany, we współpracy z historykami Miejsca Pamięci – mówił.
– Co jednak ważne – przez tę wirtualną przestrzeń wyposażeni w gogle VR lub obserwujący ją na dwuwymiarowych ekranach zwiedzający zawsze oprowadzani będą przez przewodników i edukatorów. To nie jest i nigdy nie będzie gra ani rozrywka – podkreślił Marek Zając.
O roli i konieczności wykorzystywania przez Muzeum nowych technologii w edukacji mówili także ocalali z Auschwitz.
– Niezwykle ważna jest rozwijająca się coraz bardziej możliwość korzystania właśnie z urządzeń elektronicznych, z rozwoju Internetu i innych urządzeń, które pozwalają zainteresowanym widzieć Auschwitz tak jakby wirtualnie, nie przyjeżdżając tutaj. Nie każdy może, nie każdy ma siłę i środki na to, żeby przyjeżdżać tutaj z końca Europy czy nawet z innych kontynentów, ale dzięki właśnie rozwojowi tych środków i realizacji programów istniejących, wprowadzanych tutaj coraz szerzej w Muzeum właśnie obserwować… widzieć, iść tymi obozowymi drogami, którymi chodzili więźniowie – powiedział Bogdan Bartnikowski.
– Chcę, aby pamięć i wiedza o Zagładzie chroniły nas przed kolejnymi tragediami, by sprawiały, że skutecznie stawimy czoła nowym zagrożeniom w każdym zakątku ziemskiego globu. Dlatego nadzieją napawa mnie fakt, że dzięki najnowszej technice internetowej i mozolnym staraniom Państwowego Muzeum Pamięci Auschwitz Birkenau, dyrektora Piotra Cywińskiego i Jego oddanej ekipy już w bliskiej przyszłości wiedza i pamięć Zagłady będą mogły, poprzez żywy przekaz internetowy, być obecne w szkołach na całym świecie – powiedziała Halina Birenbaum.
– Kiedy będziecie z przewodnikiem on-line wędrowali tą drogą, którą ja, w innych warunkach, kroczyłem. Nie będę ukrywał, drogą moich cierpień, nie myślcie o tym. Myślcie przede wszystkim o tym, ponieważ Internet to rzecz bardzo bliska, bardzo osobista. Myślcie o tym, o sobie. Myślcie o sobie. Co ja mogę zrobić, co ja powinienem zrobić, żeby coś takiego mnie, czyli wam, się nie przydarzyło. Myślcie o tym jak w innych warunkach człowiek człowiekowi zgotował los, ale można go uniknąć, trzeba go uniknąć, musi się go uniknąć. I to jest rzecz dla was – powiedział Marian Turski.
Następnie na terenie byłego obozu Auschwitz II-Birkenau modlitwy odmówili rabin Michael Schudrich, biskup Piotr Greger z Kościoła Rzymskokatolickiego, ksiądz hieromnich Aleksander Mokriszczew z Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego oraz biskup Adrian Korczago z Kościoła ewangelicko-augsburskiego.
Obchody zakończyło złożenie zniczy przy pomniku na terenie Birkenau.
Szacuje się, że do Auschwitz deportowanych zostało co najmniej 232 tys. dzieci, z których ok. 216 tys. stanowili Żydzi, 11 tys. Romowie, ok. 3 tys. Polacy, ponad 1 tys. Białorusini oraz kilkuset Rosjan, Ukraińców i innych. Ogółem w obozie zarejestrowano ok. 23 tys. dzieci i młodocianych, z których w styczniu 1945 r. na terenie Auschwitz oswobodzono nieco ponad 700.
TREŚĆ WYSTĄPIENIA DYREKTORA MUZEUM AUSCHWITZ DR. PIOTRA M. A. CYWIŃSKIEGO
„Koniec końców, nie będziemy pamiętać słów naszych wrogów,
ale ciszę naszych przyjaciół.”
Te słowa Martina Luthera Kinga w dużej mierze odzwierciedlają
złożoność powojennych relacji europejskich Żydów i ich europejskiej ojczyzny.
80 lat temu, w Auschwitz, obozie koncentracyjnym istniejącym już dwa lata,
do którego wówczas trafiali głównie Polacy,
rozpoczęła się masowa zagłada europejskich Żydów.
Szoa zapukała do bramy Auschwitz, aby w tym miejscu pochłonąć największą liczbę ofiar.
Ale słowa Kinga charakteryzują niestety naszą dzisiejszą, zachodnią postawę.
Jesteśmy tak dumni z naszych wypracowanych przez wieki wartości,
z naszych fundamentów filozoficznych i religijnych,
z naszego humanizmu i
z naszych definicji praw człowieka.
To nam wystarcza.
Nie potrafimy dziś wcielić tych wzniosłych ideałów w życie
społeczne, polityczne, międzynarodowe, ogólnoludzkie.
Rohindża, Ujgurzy, głodujący w Jemenie, uciekający przed terrorem,
głodem lub beznadzieją tylko mogą to poświadczyć.
W dzisiejszym świecie widzimy powolny koniec
dawnych ideologicznych podziałów w polityce.
Lewica i prawica coraz mniej się różnią.
Dziś coraz mocniej widać nowy podział:
– na tych, którzy w duchu ogólnoludzkich wartości i humanizmu
szukają świata humanitarnego
oraz tych, którzy idą ścieżką dehumanizacji.
A i tym mało się przejmujemy, zapatrzeni w piękne brzmienie naszych
fundamentalnych wartości. Więc zapadamy w ciszę, w obojętność.
Tymczasem w tym miejscu i w tej chwili trzeba przypomnieć,
że hasło „Nigdy więcej” nie powstało po wojnie. Było je już słychać w
obozie. I że nie był to krzyk o wieczną pamięć, ale o opamiętanie,
swoiste motto dla czasów przyszłych.
A czasy są takie, jakie chcieliśmy i zdołaliśmy stworzyć.
Nadal w naszej pamięci zbyt mało rodzi się owego moralnego niepokoju,
który każe nam podważać naszą zbyt częstą obojętność.
Nie o taką pamięć chodziło ofiarom, byłym więźniom, Ocalałym.
Dziękując zatem obecnym tu Ocalałym z Auschwitz,
I dziękując tym wszystkim, którzy nie mogąc być obecni
śledzą te obchody poprzez media i Internet,
… proszę każdego – po prostu – o chwilę ciszy,
o własną refleksję nad swoją własną odpowiedzialnością,
własną obojętnością i własnym zaangażowaniem.
To jesteśmy winni ofiarom.
Temu przede wszystkim ma dziś służyć pamięć.
Auschwitz.org