Spełniają się wskazane na blogu „Zmęczony prezydent” scenariusze. Przedstawiciele rządzącej Powiat Oświęcimski koalicji ostatecznie dogadali się co do wyboru nowego starosty. Nie czekano z tym zresztą zbyt długo po śmierci śp. Marcina Niedzieli, który do tej pory piastował tę funkcję.
Potencjalnych kandydatów do fotela starosty oświęcimskiego, jak mówiło się w kuluarach, było raptem paru. Po pierwsze musiał się on lub ona wywodzić z szeroko rozumianego środowiska PO, SLD i PSL, które współtworzy obecny układ. A ponieważ funkcja starosty jest dość prestiżowym łupem, siłą rzeczy, przymierzani do niej byli zawodnicy z tej cięższej powiatowej kategorii.
Na giełdzie nazwisk związanych z PO początkowo wskazywano trzy osoby. Kazimierz Homa – oświęcimianin z dziada pradziada, jeden z najinteligentniejszych radnych, dynamiczny prezes Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Oświęcimiu, wydawał się w tej konstelacji całkiem sensownym rozwiązaniem. Zwracaliśmy jednak uwagę, że te przymioty będą zarazem jego największymi wadami. Dlaczego? Starosta Kazimierz Homa byłby zapewne samorządowcem i politykiem samodzielnym. A z naszej intuicji i rozeznania wynika, że to niekoniecznie cecha, którą gotów jest tolerować na swoim terenie wieloletni działacz PO, były poseł, prezydent Oswiecim – Miasto Pokoju – City of Peace Janusz Chwierut. Czyli osoba, która jak to mówią, pociąga za sznurki.
Pojawiło się też nazwisko radnego Leszka Szustera. Dorobek organizacyjny i intelektualny dyrektora MDSM / IJBS International Youth Meeting Centre in Oświęcim jest niewątpliwy. To jest w Oświęcimiu jakaś marka. To jest nawet jakaś cała epoka. Leszek Szuster młodzieńcem już co prawda nie jest, coraz częściej słychać też na mieście plotki o jego spodziewanej emeryturze… No ale co to za przeszkoda. Gabinet starosty raptem na drugim piętrze. Jest i winda. Wysiłek żaden. Tyle, że starosta Szuster, ze swoim dorobkiem, piastowałby tę funkcję odpowiadając jedynie w praktyce przed Bogiem i historią. Co jak już wiemy, może oznaczać, że dla partyjnych struktur nie był kandydatem idealnym.
Idźmy dalej. Radny Andrzej Skrzypiński – prezes miejskiego, oświęcimskiego PEC, a kiedyś wiceburmistrz Chełmka. Na papierze nieźle. Tylko w ostatnich latach tak jakoś chyba przygasł. Z takim jakby, zbliżonym do włodarza Oświęcimia, pochmurnym wyrazem twarzy. No ale akurat jemu, jako człowiekowi bez samodzielnego zaplecza w PO, wróżyliśmy w tych partyjnych przetasowaniach karierę. Bo on liderowi na pewno nie zaszkodzi.
Dochodzimy do pomniejszego koalicjanta, którego ucieleśnieniem we władzach powiatu jest wicestarosta Paweł Kobielusz. Bardzo wytwornie ubierający się wicestarosta, krój nienaganny, krata bardzo gustowna… Kobielusz nazywany też przez niektórych „Szkotem”, być może z tej lub innej przyczyny, również ponoć aspirował do stanowiska starosty. Ma widać o sobie wysokie mniemanie. Sęk w tym, że ten argument odpadł. Albowiem jak mówią, nieco gorsze mniemanie o Kobieluszu ma prezydent Janusz Chwierut. Prezydent Oświęcimia, jak szeptało się w korytarzach starostwa, miał nawet dawać temu wyraz otwarcie, w trakcie rozmów ze swoimi współpracownikami. No cóż. Prezydent Oświęcimia może i jest zmęczony, ale nie wykluczamy, że czasami może mieć rację.
W tej konstelacji, ze względu na dobro powiatu, rozwój Ziemi Oświęcimskiej, patriotyzm, samorządność i umiłowanie tej naszej małej Ojczyzny, być może najlepiej byłoby wybrać na starostę jednak kogoś z PSL. No ale mleko się rozlało…
A kandydatem na starostę rządzącej powiatem koalicji został, a jakże – Andrzej Skrzypiński. Wicestarostą, jak ogłoszono, nadal pozostanie Paweł Kobielusz. Jasna sprawa. Powyższy przegląd kadr tylko utwierdza nas w przekonaniu, że nie mogło być inaczej.
A co na to opozycja. Realnej możliwości na odwrócenie koalicji w tym momencie nie było. Choć w ostatnich dniach można było odnieść wrażenie, że rządzący powiatem jakby nie byli tego tacy całkiem pewni. Wcale nie tak prosto też dziś, wbrew pozorom, wskazać zdecydowanych zwycięzców rozgrywki. Starosta Andrzej Skrzypiński będzie wszak musiał np. zrezygnować z ciepłej posadki, prezesury w miejskim PEC. Czy mu się to aby opłaca, zastanawiają się z troską osoby, które mu na pewno dobrze życzą. Wicestarosta Kobielusz z kolei posmakował brylowania, gdy zastępował śp. starostę Marcina Niedzielę. A teraz, chcąc nie chcąc, przyjdzie nowy starosta i mu ten blask i splendor ograniczy…
Cichym zwycięzcą całego rozdania można by chyba uznać Krzysztof Jan Klęczar – Burmistrz Gminy Kęty, Członek Rady Naczelnej PSL, burmistrza Kęt, od niedawna lidera PSL w Małopolsce, dzięki któremu, jak mówią, ta powiatowa koalicja trwa. Może to sukces, ale i jaka odpowiedzialność. Tymczasem, o ile burmistrz Krzysztof Klęczar mógł – jak sam mówił – w minionych latach w podbramkowej sytuacji dzwonić po radę i pomoc do starosty śp. Marcina Niedzieli, o tyle już dzisiaj, mając przed oczyma zasępione oblicze tego naszego nowego starosty wraz z jego wytwornym zastępcą, tak jakoś trudno to sobie wyobrazić.
Panie Adminie, przeklejanie w kółko tekstów z pisowskiego fejsa wygląda jednak dość żałośnie. Nie uważa Pan?
Ktoś kto napisał ten tekst ma olbrzymie kompleksy i można mu tylko współczuć. Dawno takiego skowytu nie czytałem, chyba ktoś bardzo płacze jak koleżanka z „PiS”, że to nie pisiorek został wybrany 🙁 może uda się jeszcze wodza narodu Jarosława sklonować i będzie Twoim (piszącym te wypociny) najlepszym kandydatem
@Obywatel 32-600 ja bym za polityków nie umierał. Każda korporacja medialna ma interes w manipulowaniu ludźmi. Rzecz w tym iż TVN jest prywatna. Natomiast TVP mami nas za nasze ciężko zarobione pieniądze.
@czytelnik. Obiektywizm dziennikarski w dzisiejszych czasach? hahahaha! Dobry dowcip! Wystarczy włączyć tvn i można zobaczyć i posłuchać obiektywnych reportaży na temat rządu. Każdy reportaż kończy się jakąś puentą, jakimś komentarzem, jakimś wbiciem szpili znienawidzonemu rządowi PiS – tak by odbiorca nie miał wątpliwości jak należy zinterpretować przedstawioną mu wiadomość. Przykre…, ale prawdziwe. W takiej Polsce przyszło nam żyć. Dziś kto ma media ten kreuje rzeczywistość… a motłoch wszystko kupi.
Rolą dziennikarza jest opisywać a nie uczestniczyć w rozgrywkach politycznych.No chyba, że się jest tubą propagandową jakiejś partii. Nie można też mieć uprzedzeń do danych osób, bo kiedyś przyjdzie z nimi rozmawiać. Pytanie tylko czy one będą chciały rozmawiać. Chociaż znam takich dziennikarzy, którzy oblewali pomyjami daną osobę, a potem przychodziły na wywiad jak gdyby nic nigdy się nie wydarzyło.
Szkoda człowieka taka posadka w PEC. No ale do Warszawy bliżej ze starostwa niż …..
Dno dna! Zdjąć tablice przydrożne ze szkalowaniem Rządu!
Jak pisałem ,,,Dno
Kolesie wybrali spośród swoich. Nic nowego.
Zdumiewający jest ten alians starych komunistów i ekipy postsolidarnościowej Platformy Obywatelskiej.